sobota, 27 września 2014

Coś o mnie, część druga i ostatnia

                Panie i panowie, witam was ponownie. Wybaczcie mi, że znów będziemy wałkować moją skromną osobę, ale komentarz pewnej anonimowej wielbicielki zmusił mnie do przemyślenia kilku spraw, wykonania kilku poprawek, napisania jednego listu i tak dalej. Plus, niedawno miałem scysję z przyjacielem i kilka rzeczy powróciło.
No i przepraszam, że dopiero teraz. Życie jest brutalne i niestety coraz mniej czasu pozostaje na przyjemności… Dodatkowo, miał wejść tekst o ALS, ale muszę wprowadzić tam kilka poprawek, na które oczywiście nie mam czasu…

                Przez kilka ostatnich lat uwielbiałem manipulować ludźmi. Odpowiednie słowo w to ucho, trochę inne słowo w tamto ucho i cały ogrom informacji leży otworem. Ale też, nie wyłudzałem informacji ot tak, po prostu, wykradając je po cichu, z ukrycia. Informacjami należało umieć handlować. Ten chciał wiedzieć coś o tamtym, tamten chciał wiedzieć coś o tej a ta chciała wiedzieć coś o kimś jeszcze innym. Wystarczyło odpowiednio przerzucić informacje, nie wyjawiając za dużo, ale jednocześnie nie dając nikomu do zrozumienia, że to nie on jest najważniejszy. Wymaga trochę praktyki i mnóstwo uczenia się na błędach… Rocznik 95 w Liceum nr. 67 im. J. Nowaka-Jeziorańskiego w Warszawie był niesamowitą siatką… Ale, było minęło. Nie mówię, że dzisiaj jestem inny. Gdybym potrzebował, i gdybym miał do tego środki, to i dzisiaj bym zaczął coś tworzyć. Po prostu już mi się nie chce, to wymaga za dużo czasu i za dużych nakładów środków. Te „przyjaźnie” trzeba przecież jakoś utrzymać…

                Mam zupełnie inne, niszowe opinie dotyczące bohaterów filmowych i książkowych. W Harrym Potterze w pewien sposób chciałem zobaczyć zwycięstwo Voldemorta. Nie lubiłem jego pomocników, ze szczególnym uwzględnieniem Lucjusza Malfoya, ale chciałem zobaczyć, co by było, gdyby Tom Riddle wygrał. Jak wyglądałby świat. I samo powiedzenie „byłoby źle” mi nie wystarcza. Tak samo w Batmanie – kocham Jokera (Heath Ledger). Całą tą postać, każdą scenę z nim. Jest niesamowity. To, że w Grze o Tron jestem zwolennikiem Stannisa Baratheona przestało już być niszowe i niepopularne, ale na początku też takie było…

                Dużo myślę, dużo czytam, staram się dużo pisać. Dużo mniej mówię. Lubię się zastanawiać nad działaniami świata dookoła mnie, nad tym jak decyzje pojedynczych ludzi mogą wpłynąć na działania świata. Problem w tym, że z takich przemyśleń rzadko kiedy wychodzi porządny tekst. Gdybym zaczął tu wpisywać te surowe, nieobrobione myśli dotyczące wszechświata, ludzi, pieniędzy, psów i kotów, stolików, energii słonecznej, domków dla ptaków i tak dalej, i tak dalej, to byłyby to w znacznej mierze myśli wyrwane z kontekstu, liczące kilkanaście słów i zawierające więcej pytań niż odpowiedzi. Wierzcie mi lub nie, ale to bardzo ciężkie by napisać tekst na blog. Już nie mówiąc o tym, by był to dobry tekst, co chyba nie zawsze mi się udaje…

                Przez dziewiętnaście lat swojego życia zmieniałem swoje poglądy polityczne wiele razy. Byłem konserwatystą, liberałem, socjalistą (który nie rozumiał, o co właściwie w socjalizmie chodzi), faszystą, konserwatywnym liberałem, „pragmatystą,” technokratą… Umieszczam tu cudzysłowy, ponieważ pragmatyzm to takie trochę słowo klucz. Niby jest to przekonanie polityczne, ale z drugiej strony nijak to dzisiaj umieścić w Sejmie. Ze wszystkich tych przekonań technokratyzm zapadł mi najbardziej w pamięć i dzisiaj wróciłem już do pragmatyzmu, ale z silnym odbiciem do technokracji. Tak, nie przejmujcie się. Ja też czasami mało z tego rozumiem :)

                Tak, jestem nieśmiały w stosunku do płci przeciwnej. Nie, nie szukam dziewczyny, ani tym bardziej żony. Uwielbiam czarną herbatę, nienawidzę gorącej pogody, nie jestem aspołeczny (po prostu nie mam problemu z byciem samotnym), staram się myśleć przyszłościowo, rzadko się poddaję (chyba, że walka do końca nie może przynieść żadnych korzyści), nie lubię mówić o sobie, dlatego mam szczerą nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiał pisać tekstu takiego jak ten… :)
Pozdrawiam

6 komentarzy:

  1. Coś mi się wydaje, że w Stanach stracił Pan dużo, ze starego, domyślnego Marcina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam i przesyłam pozdrowienia :-)
      Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego, jak dobrze co poniektórzy mnie znali.
      Na pewno się zmieniłem, lecz czy naprawdę są to aż tak poważne zmiany? Nie wydaje mi się...

      Usuń
    2. To niestety muszę Cię zmartwić... :-(

      Usuń
    3. Czy możesz, proszę, rozwinąć tą myśl? I ewentualnie uświadomić mnie kim jesteś? :-)

      Usuń
    4. Nieee... Anonimowe pisanie wydaje mi się zdecydowanie bardziej interesujące :D a poza tym jesteś taaak daleko od odgadnięcia kim jestem, że bardzo mi się spodobało ukrywanie się. Ale zawsze możemy nazwać mnie Hubert. To bardzo ciekawe imię.

      Usuń
    5. Czy ja wiem, czy jestem tak daleko od poprawnej odpowiedzi? Po prostu mam nadal za dużo niewiadomych, i nie chcę rzucać bezbodstawnych oskarżeń, Hubercie.

      Usuń