niedziela, 29 września 2013

Maski, mury i szczęście będąc samotnym

                Panie i panowie. Widzę że wzięliście sobie moje słowa do serca i liczba 29, dotąd raczej przegrywająca, nagle zyskała prowadzenie. To dobrze, to znaczy że niedługo będę miał o czym pisać :)
Dziś za to skupimy się na problemie zgłoszonym mi przez jedną z ważnych dla mnie osób – „Czy jest możliwe żeby człowiek był całkowicie wolny?” oraz „czy wolność łączy się ze szczęściem?” Później była jeszcze rozmowa o maskach i murach więc zdecydowałem się to połączyć bo to jest bardzo bliski temat. Dlaczego? A po co jest mur? Mur jaki jest każdy widzi i służy do obrony przed czymś albo zatrzymania czegoś w środku. W naszym dzisiejszym przypadku służyłby raczej do zatrzymania kogoś przed zabraniem nam szczęścia. To szczęście można odebrać <zdziwienie> ? Zaraz o tym porozmawiamy
Co z tą wolnością? „Wolność, po co wam wolność, macie przecież chleb i igrzyska...” Chyba niektórzy z nas wyrośli już z tak prymitywnych zagrywek (mogę się mylić...) i zaczynamy szukać innych źródeł. Czym jest wolność? Wolność do czegoś czy wolność od czegoś? Jest tak wiele rodzajów wolności... Mojej rozmówczyni chodziło zapewne o wolność od czegoś. Od czego? Od szkoły, domu, konwenansów. Od wszystkiego co nas ogranicza. A czy jest to możliwe? Teoretycznie tak. Są w U.S.A. ludzie którzy wsiadają na motor, zostawiają swoje życie za sobą i jadą przed siebie. W Polsce może spróbować uciec w Bieszczady... I teoretycznie możemy od wszystkiego uciec, zaszyć się gdzieś na krańcu świata i nie przejmować się nikim i niczym. A praktycznie?
Wszystko zawsze zależy od nas samych, jak zwykle. Niektórzy myślą, że chcą od wszystkiego uciec... po czym po dwóch dniach zaczynają się denerwować bo nikt nie pisze, nikt nie dzwoni... Inni z kolei odchodzą i tak im się to podoba, że nie zamierzają wracać. Zanim zaczniemy cokolwiek robić, proszę, zastanówmy się o co nam właściwie chodzi. A czy od wolności zależy nasze szczęście? Dla niektórych może tak być ale spójrzmy na rosnącą populację ludzi szczęśliwych którzy są zaprzeczeniem ludzi wolnych. Ta liczba z każdym rokiem i każdą nową korporacją się powiększa (nie będę chwilowo wnikał dlaczego są szczęśliwy bo o tym można by pewnie całą książkę napisać). Mają swoje powody do szczęścia i brak wolności wcale im tego szczęścia nie odbiera.
Pamiętajmy, że „beztroski weekend” wcale nie oznacza, że tak chcielibyśmy przeżyć całe swoje życie. Tak, obowiązki wcale nie są najprzyjemniejszym elementem ale są ludzie, miejsca czy sytuacje których nie powinniśmy pozostawiać. Są takie ogniska do których wraca się pamięcią przez lata, są takie sytuacje które chciałoby się powtarzać codziennie, są takie rozmowy które powinny nigdy się nie kończyć... Są tacy ludzie których zostawienie powinno być powodem do wstydu... I właśnie ze względu na to wszystko powinniśmy zawsze zastanawiać się co robimy i jakie plany na życie tworzymy
A te maski i mury? To nigdy nie jest coś co będzie wam polecane przez psychologów i rodziców. Ale prawda jest taka, że nie zawsze potrafimy dać sobie radę ze wszystkim co się dzieje na około nas. Czasami musimy uciec ale nie w Karpaty czy Sudety. Chcemy uciec tak na chwilę. Zostawić tych dziwnych ludzi którzy coś nam chcą zabrać. Później do nich wracamy i żyjemy dalej tym samym życiem. Mur jest potrzebny po to by nikt nam nie zrobił krzywdy. Tak, ja wiem że niektórzy są tak zbudowani że nikt nic im nie zrobi. Ale tacy ludzie powinni się zastanowić czy już dawno nie postawili sobie jakiegoś muru. A maska? My, ludzie, już mamy taką naturę że jesteśmy zdradzieccy i kłamliwi. Maska jest więc po to by w jednym towarzystwie pokazywać się z jednej strony a w innym towarzystwie z zupełnie innej strony... To też jest w pewien sposób nasz system obronny by nikt nie dał rady nas uszkodzić

Z tymi murami i maskami jest tylko jeden problem – jak ich wybudujemy/założymy za dużo to możemy kiedyś stanąć przed sytuacją gdy sami siebie nie znamy...

5 komentarzy:

  1. Marcinie, niezmiernie było mi miło czytać komentarze od Ciebie. Już sam fakt, że zajrzałeś i przeczytałeś dużo dla mnie znaczy, jako że raczej nie udaje mi się rozsławić bloga. Cieszę się, że wiersze Ci się spodobały. "Poranek" jest również jednym z moich ulubieńców, choć pewnie pokusiłabym się o inny tytuł, bardziej skłaniający się ku mojej autodestrukcji. Mam wielką nadzieję, to że się samookaleczam (z czym zresztą walczę do upadłego) nie skreśla mnie od razu i jednak mogę być jednocześnie chora na tym punkcie i, jak to ująłeś, fajną dziewczyną. Co do masek i murów: niekiedy zmuszeni jesteśmy schować prawdziwą twarz właśnie po to, by pomóc drugiej osobie, a czasem robimy to czysto egoistycznie. Nie wiem czy w ogóle można człowieka osądzać za to, że czasem boi się prawdy. Samotność jest świetnym kompanem, nie na całe życie, ale w pewnym sensie niektórym jest z nią do twarzy.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.
    [jestem-urojeniem]

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym tematem trafiłeś w moje "ja", dlatego zostawię po sobie komentarz i swoje refleksje. Zakładanie maski nie jest jedynie odzwierciedleniem kłamliwości i fałszywości człowieka, jak napisałeś. Bardzo często robimy to z zupełnie innych powodów. By się odnaleźć, by się dostosować, by zostać zauważonym. Obojętność to choroba naszych czasów, na którą lekarstwo jest w naszych rękach. Nie zważamy na nikogo, mając już swoje towarzystwo. Nie dajemy szansy, nie widzimy, nie słyszymy... Co ci zapomniani, niezauważeni mogą zrobić? Spróbować się dopasować. Po to są nam potrzebne maski. Czy to jest dobre rozwiązanie? Nie, oczywiście, że nie. Ale i tak wszyscy dalej jesteśmy zwykłymi aktorami w teatrze życia, wędrując wśród zagubionych dusz, nawet ich nie dostrzegając. Moje rozwiązanie? Nie zamykać się, nie ukrywać za kolejnymi maskami, mimo iż po tylu odrzuceniach, tylu ciosach, to wyjście wydaje się być jedynym słusznym. Są jeszcze światełka, które rozproszą nasz mrok, trzeba je tylko odnaleźć.
    Jeżeli chodzi o mur. Czasami jest łatwiej się zamknąć w sobie. Mówiąc o sobie obnażamy się, zwierzamy z najbardziej skrywanych lęków. Będąc raz zranionym, tracimy nadzieję i zamykamy się w naszej fortecy. Nic nikomu nie mówiąc, jesteśmy bezpieczni. Nikt nie użyje niewypowiedzianych słów przeciwko nam.
    Co do wolności. Przede wszystkim musimy pozostać wolni względem siebie. Nie dajmy się związać. Ucieczka jest bardzo często wybieranym rozwiązaniem, ale nie zawsze słusznym. Trzeba zmierzyć się z problemem, a nie przed nim uciekać. I jeszcze coś. Nie potrafimy być samotni. Nikt nie wytrzyma w samotności, nie wariując. Zostaliśmy stworzeni, by żyć pomiędzy innymi. By się poznawać, by sobie pomagać, by być dla siebie wsparciem. Szkoda tylko, że tak wiele osób nie potrafi tego dostrzec...
    Dominika
    Ps. Moja przedmówczyni mną wstrząsnęła...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie komentowałem twojego komentarza tutaj, Pornografio, bo wydawało mi się rozsądniejsze pozostawienie swojego komentarza pod twoimi wierszami (zresztą wciąż to robię). Zresztą nie miałem żadnych pytań co twojego wpisu, ani nie znalazłem miejsca gdzie mógłbym zaprotestować. Teraz jednak napisała Dominika, do której chciałbym się odnieść.
    Dominiko, przede wszystkim bardzo się cieszę, że nadal tu jesteś :)
    Jeśli zakładamy maskę by się dopasować, nie jesteśmy szczerzy z samym sobą, chcemy być kimś innym. To w pewien sposób fałszywość rasy ludzkiej. Tak bardzo chcemy być w grupie, że udajemy kogoś kim nie jesteśmy... Twoje rozwiązanie jest oczywiście piękne i idealistyczne ale obawiam się, że jest możliwe tylko na papierze. Po pewnym czasie człowiek już nie ma ochoty na szukanie tych światełek. Zwłaszcza, że każde światełko w tym mroku może być światłami nadjeżdzającego pociągu, a my możemy stać w tunelu...
    Co do samotności zgadzam się koleżanką powyżej - niektórym jest z nią do twarzy. Samotność nigdy cię nie zdradzi. Przyjaciele mogą...
    I jeszcze to "ps." - dlaczego Pornografia tobą "wstrząsnęła"?

    OdpowiedzUsuń
  4. Otóż nie tylko na papierze i wiem co mówię. 21 lat poszukiwań, 21 lat rozczarowań, błędów, bólu, ale także niekończącej się nadziei. I było warto. Samotność cię nie zdradzi, tak to prawda, ale samotność ci nie odpowie. Przyjaciel tak. Oczywiście może cię skrzywdzić, ale to jest urok związków międzyludzkich. Nie wiem co widzisz idealistycznego w moim rozwiązaniu. Jest trudne, bo ciężko się po tylu rozczarowaniach nastawić po raz kolejny pozytywnie do ludzi, ale warto. "Zwłaszcza, że każde światełko w tym mroku może być światłami nadjeżdzającego pociągu, a my możemy stać w tunelu..." Czyli mam skreślić wszystkich na starcie, tak jak oni robili to ze mną, tak? Nie warto dalej próbować, bo to i tak będzie kolejny ślepy tunel? Ja myślę inaczej i chyba dobrym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest poznanie Ciebie. Dobra to poznanie to trochę za duże słowo, ale mam nadzieję, że wiesz o co chodzi ;-) Gdybym się poddała i nie szukała ciągle tych światełek, nie weszłabym na twoją stronę i nie zostawiłabym komentarza, bo po co? I tak to nie będzie miało żadnego znaczenia.
    Co do "ps.": Pornografia zrobiła coś, co udało się niewielu osobom. Poczułam z nią więź, czytając jej słowa. Była (mam nadzieję, że już nie jest) bardzo samotną dziewczyną, podobnie do mnie. Dobrym rozwiązaniem dla niej stawało się okaleczanie się, do czego ja bym nigdy się nie posunęła. To mną wstrząsnęło. Jak bardzo musiała być nieszczęśliwa i samotna by się do tego posunąć? Jak czytałam jej słowa, było mi cholernie przykro, że nie znalazł się nikt, kto mógłby jej w tym czasie pomóc. Mój wstrząs nie miał absolutnie negatywnego wydźwięku, wręcz przeciwnie.
    Dobra to by było na tyle. Przepraszam Pornografię, że mówię o niej jakby jej w ogóle nie było, po prostu chciałam ci to Marcinie wytłumaczyć. Pozdrawiam bardzo serdecznie!
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewien sposob moge sie z toba zgodzic, Dominiko. Moze ja po prostu nie mam w tym momencie tej nadziei, ktora jest tak potrzebna...?
      Dziekuje i pozdrawiam :)

      Usuń