Cześć i
czołem. Jak się żyje, moi drodzy? W ankiecie idziecie łeb w łeb i ciekaw jestem
jak to się dalej potoczy. O wszystkich numerach chyba nie będę pisał, prawda?
:) No ale dobra. Chwilowo muszę przerwać naszą serię rozważań o
Niezidentyfikowanych Obiektach Latających z tematem o cierpliwości. Pisałem już
kilka postów na ten temat, lub na tematy powiązane, ale ten będzie wisienką na
torcie. Pod koniec jednego z postów pytałem: „Jak długo to będzie trwało?” i
dziś zamierzam wam na to pytanie odpowiedzieć! "Lub zginę próbując!"
A zatem
cierpliwość, mimo że nie ma jej w temacie. Jej definicja może nie być wam znana
więc zacznę od niej: „zdolność znoszenia w sposób spokojny, opanowany
opóźnienia, zwłoki, trudności, przykrości, cierpień” (słownik języka polskiego).
Dość więc powiedzieć, że cierpliwość objawia się wtedy kiedy wytrzymujemy coś
czego wcale wytrzymać nie powinniśmy. Właściwie każdy człowiek jest niecierpliwy
z natury – będąc w przedszkolu chcemy dorastać (po czym wiele lat później
uświadamiamy sobie jakimi idiotami wtedy byliśmy...). Chcemy wszystko mieć na
teraz, na już. Obiad teraz, pieniądze już, starość... no tak. To akurat wolimy
odsuwać. Ale kiedy dieta nie działa to co robimy? Znowu jemy po ludzku. No bo
po co czekać, prawda?
A teraz
takie spokojne rozważania – jeśli kogoś kochasz (ok, kogoś bardzo lubisz) to
jak długo będziesz czekał gdy ta osoba się do ciebie nie odzywa? Przyjmijmy, że
zrobiłeś coś bardzo, bardzo głupiego i ktoś przestaje się do ciebie odzywać.
Przyjmijmy, że naprawdę lubisz tą osobę. Będziesz czekać czy sobie odpuścisz i znajdziesz
kogoś innego? Żyjemy w XXI wieku, prawda? Więc odpowiedź sama ciśnie się na
usta – po co zawracać sobie głowę, skoro można sobie znaleźć inną „panienkę”
albo innego chłopaka. Poznałem wystarczająco ludzi w swoim życiu by wiedzieć,
że takie sytuacje są coraz bardziej na porządku dziennym.
Ale
teraz porozmawiamy o odmiennej sytuacji. Otóż mam kolegę Karola, kto bardzo
lubił pewną dziewczynę – Karolinę. No ale wiadomo jak to jest – czasem się coś
mówi bez zastanowienia i konsekwencje przychodzą po fakcie. Ale Karol był wtedy
silny chłop i ogłosił całemu światu (a przynajmniej mi), że drugiej takiej
dziewczyny już nie znajdzie więc musi o nią walczyć. Fakt faktem dziewczyna
była idealna (wysoka, brunetka o niebieskich oczach i niesamowitym uśmiechu.
Niestety „zajęta” przez Karola) i nawet lubili tą samą muzykę, co przy guście
muzycznym Karola jest nie lada wyczynem. Problem był niestety w jej osobowości –
ona nie jest typem wybaczającej chrześcijanki. Wręcz przeciwnie jest raczej
typem Chrześcijanki-Krzyżowca. Ale Karol jak to Karol – jak się uparł to nie
poradzisz. I tak minął miesiąc. A on dalej swoje – „nie poddam się” na przemian
z „zrobię wszystko żeby mi wybaczyła”. No a ja się tak zacząłem zastanawiać jak
długo on jeszcze pociągnie nim zauważy, że ona faktycznie go już nie
chce. Pociągnął jeszcze trzy tygodnie a potem powiedział mi, że myśli nad
poddaniem się bo już stracił nadzieję. Chciał jeszcze tylko trochę dłużej
pociągnąć żeby wyjść z tego z twarzą (W ogóle podejrzewam, że on jej nigdy nie
chciał tak naprawdę porzucić... Zresztą kto kogo porzucił...?). No i ciągnął
jeszcze następny tydzień i nagle... odezwała się do niego! Po dwóch miesiącach
milczenia znów nawiązała z nim kontakt!
To się
nazywa cierpliwość. Gdy dwa miesiące czekamy na coś co jest możliwe tylko w
naszej wybujałem wyobraźni. Gdy czekamy do znudzenia aż stanie się coś ważnego.
Gdy czekamy zamiast po prostu się poddać i spróbować czegoś innego.
Karol,
trzymaj się! Może faktycznie uda ci się odbudować tą relację. I gratuluję
wytrwałości (pomysłowości też bo zaczynanie nauki kodu binarnego to nie jest
coś co robimy każdego dnia...). Panie i panowie! Bierzmy przykład z Karola i
Karoliny oraz dwójki staruszków z
kilkudziesięcioletnim stażem którą zapytano, w czym tkwi sekret tego, że tak długo są
razem.
"Bo my
jesteśmy z tego pokolenia, które naprawiało to, co się zepsuło. Teraz ludzie
nie zadają sobie trudu, żeby coś naprawić, łatwiej jest wyrzucić zepsutą rzecz
i kupić nową."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz