czwartek, 12 września 2013

"Jak się coś kocha to się o to walczy"

                Cześć i czołem. Jak się żyje, moi drodzy? W ankiecie idziecie łeb w łeb i ciekaw jestem jak to się dalej potoczy. O wszystkich numerach chyba nie będę pisał, prawda? :) No ale dobra. Chwilowo muszę przerwać naszą serię rozważań o Niezidentyfikowanych Obiektach Latających z tematem o cierpliwości. Pisałem już kilka postów na ten temat, lub na tematy powiązane, ale ten będzie wisienką na torcie. Pod koniec jednego z postów pytałem: „Jak długo to będzie trwało?” i dziś zamierzam wam na to pytanie odpowiedzieć! "Lub zginę próbując!"
                A zatem cierpliwość, mimo że nie ma jej w temacie. Jej definicja może nie być wam znana więc zacznę od niej: „zdolność znoszenia w sposób spokojny, opanowany opóźnienia, zwłoki, trudności, przykrości, cierpień” (słownik języka polskiego). Dość więc powiedzieć, że cierpliwość objawia się wtedy kiedy wytrzymujemy coś czego wcale wytrzymać nie powinniśmy. Właściwie każdy człowiek jest niecierpliwy z natury – będąc w przedszkolu chcemy dorastać (po czym wiele lat później uświadamiamy sobie jakimi idiotami wtedy byliśmy...). Chcemy wszystko mieć na teraz, na już. Obiad teraz, pieniądze już, starość... no tak. To akurat wolimy odsuwać. Ale kiedy dieta nie działa to co robimy? Znowu jemy po ludzku. No bo po co czekać, prawda?
                A teraz takie spokojne rozważania – jeśli kogoś kochasz (ok, kogoś bardzo lubisz) to jak długo będziesz czekał gdy ta osoba się do ciebie nie odzywa? Przyjmijmy, że zrobiłeś coś bardzo, bardzo głupiego i ktoś przestaje się do ciebie odzywać. Przyjmijmy, że naprawdę lubisz tą osobę. Będziesz czekać czy sobie odpuścisz i znajdziesz kogoś innego? Żyjemy w XXI wieku, prawda? Więc odpowiedź sama ciśnie się na usta – po co zawracać sobie głowę, skoro można sobie znaleźć inną „panienkę” albo innego chłopaka. Poznałem wystarczająco ludzi w swoim życiu by wiedzieć, że takie sytuacje są coraz bardziej na porządku dziennym.
                Ale teraz porozmawiamy o odmiennej sytuacji. Otóż mam kolegę Karola, kto bardzo lubił pewną dziewczynę – Karolinę. No ale wiadomo jak to jest – czasem się coś mówi bez zastanowienia i konsekwencje przychodzą po fakcie. Ale Karol był wtedy silny chłop i ogłosił całemu światu (a przynajmniej mi), że drugiej takiej dziewczyny już nie znajdzie więc musi o nią walczyć. Fakt faktem dziewczyna była idealna (wysoka, brunetka o niebieskich oczach i niesamowitym uśmiechu. Niestety „zajęta” przez Karola) i nawet lubili tą samą muzykę, co przy guście muzycznym Karola jest nie lada wyczynem. Problem był niestety w jej osobowości – ona nie jest typem wybaczającej chrześcijanki. Wręcz przeciwnie jest raczej typem Chrześcijanki-Krzyżowca. Ale Karol jak to Karol – jak się uparł to nie poradzisz. I tak minął miesiąc. A on dalej swoje – „nie poddam się” na przemian z „zrobię wszystko żeby mi wybaczyła”. No a ja się tak zacząłem zastanawiać jak długo on jeszcze pociągnie nim zauważy, że ona faktycznie go już nie chce. Pociągnął jeszcze trzy tygodnie a potem powiedział mi, że myśli nad poddaniem się bo już stracił nadzieję. Chciał jeszcze tylko trochę dłużej pociągnąć żeby wyjść z tego z twarzą (W ogóle podejrzewam, że on jej nigdy nie chciał tak naprawdę porzucić... Zresztą kto kogo porzucił...?). No i ciągnął jeszcze następny tydzień i nagle... odezwała się do niego! Po dwóch miesiącach milczenia znów nawiązała z nim kontakt!
                To się nazywa cierpliwość. Gdy dwa miesiące czekamy na coś co jest możliwe tylko w naszej wybujałem wyobraźni. Gdy czekamy do znudzenia aż stanie się coś ważnego. Gdy czekamy zamiast po prostu się poddać i spróbować czegoś innego.
                Karol, trzymaj się! Może faktycznie uda ci się odbudować tą relację. I gratuluję wytrwałości (pomysłowości też bo zaczynanie nauki kodu binarnego to nie jest coś co robimy każdego dnia...). Panie i panowie! Bierzmy przykład z Karola i Karoliny oraz dwójki staruszków z kilkudziesięcioletnim stażem którą zapytano, w czym tkwi sekret tego, że tak długo są razem.
"Bo my jesteśmy z tego pokolenia, które naprawiało to, co się zepsuło. Teraz ludzie nie zadają sobie trudu, żeby coś naprawić, łatwiej jest wyrzucić zepsutą rzecz i kupić nową."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz