sobota, 20 lipca 2013

O nudnych przedmiotach szkolnych i zmianach życiowych

Wszyscy mamy lub mieliśmy takie „ulubione” przedmioty których nie chcieliśmy uczyć się w szkole i po prostu próbowaliśmy je zaliczyć. I niezależnie czy tym przedmiotem była chemia, informatyka czy biologia za jakiś czas możemy dojść do wniosku, że jednak ten przedmiot nie jest taki nudny. Tak, wiem że trudno w to uwierzyć. Jak chemia może być ciekawa? Wszystko zależy od nauczyciela, metody nauczania i towarzystwa w klasie. A do czego może się przydać? Chemia pewnie do produktów stojących na półkach sklepowych, biologia zapewne do procesów fiziologicznych zachodzących 24/7 w ciele każdego człowieka i tak dalej, i tak dalej...
                Nie, nie próbuje wam udowodnić że wszystko zawsze jest przydatne i wszystkiego powinniśmy się uczyć. Nie ma na tym świecie ludzi którzy wiedzieliby wszystko. I czasami lepiej jest się skupić na jednym przedmiocie i dojść w nim do perfekcji, niż interesować się wszystkim i niczego tak naprawdę nie opanować... Z drugiej strony... To fascynujące, nie sądzicie? Wyrzucamy z siebie mnóstwo różnych, przydatnych i filozoficznych zdań tylko po to by na końcu powiedzieć „ale”,”z drugiej strony” etc. i sprowadzić rozmowę do przeciwstawnej tezy. No ale dobrze. Wróćmy do naszego tematu przewodniego: czasami lepiej jest dojść do perfekcji w jednej rzeczy niż interesować się wszystkim i niczego w efekcie nie opanować. Co zatem z tą drugą stroną?
                Przede wszystkim musimy zrozumieć, że praktycznie do końca naszego żywota możemy na nowo zdefiniować swoje zainteresowania i marzenia. Przykładowo, w wieku 67 lat, czyli zaraz po przejściu na „emeryturę” możemy stwierdzić że właśnie zaczynamy lubić kopanie rowów przydrożnych. I jako emeryt zauważamy, że trzeba było kiedyś się tym zainteresować bo to świetna zabawa... No dobra. Może kopanie rowów to kiepski przykład... Mimo to, jeśli zrozumiemy że za 10 lat możemy mieć zupełnie inne marzenia i pragnienia, zaczniemy trochę inaczej podchodzić do niektórych zagadnień. Oczywiście. Nadal czasami przedmioty szkolne i nauczyciele potrafią odstraszyć od niektórych kwestii ale mimo wszystko warto czasami rzucić okiem od innej strony. Przekonałem się o tym osobiście.
                Przez wiele, wiele lat uważałem informatyków za brzydkich, na wpół ślepych ludzi w małych pomieszczeniach z wielką ilością monitorów i jakiś dziwnych szlaczków na ekranach. Potem, gdy już się spotkałem z rzeczywistością inną niż tą w telewizji, stwierdziłem że informatycy to banda dziwaków którzy piszą w jakimś antycznym języku, porozumiewają się jakimś dziwnym slangiem i robią coś czego ja nawet nie jestem w stanie ogarnąć rozumem. Po jakimś czasie zauważyłem, że nie wszyscy informatycy robią to samo i, że są to normalni ludzie tacy jak ja i wy. Stopniowo, przy pomocy informatyka (zostańmy przy tej formie bo nie jestem pewien czy to słowo się odmienia) zacząłem zauważać, że informatyków można zrozumieć a nawet wejść w ich szeregi. I teraz, mimo starań kolejnych nauczycieli informatyki (bez obrazy :) ) zaczynam zagłębiać się w niesamowity świat JavaScript. I im dłużej w tym siedzę tym dokładniej widzę, że tak naprawdę coraz mniej wiem o pisaniu czegokolwiek w tym narzeczu. Co więcej, zastanawiam się ostatnio nad nieco innym niż wcześniej kierunkiem studiów ;)
                Nie wiem czy i/lub kiedy zauważycie to co ja zauważyłem, ale uwierzcie, że prędzej czy później niektóre przedmioty szkolne mogą wam się przydać w życiu. Może traficie na jakąś ciekawią książkę o wiązaniach atomowych i zainteresujecie się jeszcze raz tematem? A może traficie na niesamowite dzieło literackie pod tytułem „Poczwarka osłonięta i jej oddziaływanie na życie człowieka” (nie wiem czy to istnieje)? „Nie wiem i nie wie chyba nikt na świecie, Choć wszyscy wszystko oglądali przecież” (J. Kaczmarski). Wiem jednak, że kiedyś czysty przypadek może skierować was na drogę o której nigdy nie myśleliście. Wiem, że nawet jeśli teraz nie lubicie chemii jest możliwe, że kiedyś będziecie wykładać chemię. Byle nie w Biedronce... ;)

                Morał jest krótki i powszechnie znany: Nie bój się czegoś próbować, nawet jeśli  szkoła pokazała ci to z nudnej strony.


Tekst ukazał się we wrześniu 2013 roku
w gazetce szkolnej
LXVII LO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego
w Warszawie

2 komentarze:

  1. O nie! Gdybym wczesniej przeczytala to co jest napisane drobnym druczkiem na dole tekstu to bym go nie czytala... A teraz musze czekac do pazdziernika :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego do października? Czyżbyś nie mogła uzyskać gazetki już we wrześniu? :)

      Usuń