Panie i
panowie. Powracam dziś do was by opowiedzieć wam w pewien sposób o sobie, o
związkach i o zaufaniu. Kwestia jest ciekawa z kilku powodów. Przede wszystkim
ok. 80% moich znajomych jest w związkach (udanych czy nie, to już inna
historia). Oprócz tego od czasu do czasu jestem zaskakiwany przez swoją
ukochaną rodzinę żartami na temat szukania dla mnie dziewczyny (chyba wątpią,
że sam też mogę to zrobić). No i w końcu ostatnia kwestia – podobno do pewnego
momentu jesteśmy szczególnie narażeni na nagłą i ogłupiającą miłość. Dziś ode
mnie kilka słów. Proszę jednak nie budować swojego życia zgodnie z moimi
poradami. Na polu uczuciowym popełniłem więcej błędów niż odniosłem korzyści…
Są
różni ludzie pod tym jednym niebem. Niektórzy uwielbiają flirtować, inni idą z
każdym do łóżka, jeszcze inni wiążą się tylko z tymi, którym ufają, a ci z
drugiego końca wykresu nie spotykają się z nikim tylko „levelują” w World of
Warcraft czy w inne League of Legends. Ja? Ja jestem ten ze środka. Tylko, że
ja nie ufam wszystkim i za wszystko. Ja nawet jak ufam to najczęściej tylko w
określonym fragmencie. No i tak, być może jestem w stanie wyciągnąć kogoś na
jedną noc, dla zabawy. Tylko, po co? Jak masz dziurę w ceglanym murze, to nie
łatasz jej piaskiem. Zamkniesz dziurę, spojrzysz, ucieszysz się, że tak pięknie
teraz jest… Co będzie jak piasek opadnie? Powiem wam: dziura będzie się teraz
wydawała nawet większa.
Jest
jedna osoba, której ufam, ufam naprawdę, i choć nie bezgranicznie, to na pewno
ufam jej w większości (95%) wypadków. Jest inteligentna, jest mądra, zna mnie a
mimo to nie ucieka. Szkoda tylko, że dwa krańce świata są tak daleko od siebie...
Tutaj tymczasem nie mam najmniejszego pragnienia by poznawać kogoś nowego. Ani
nie mam na to czasu (jak będzie mi się chciało to zrobię tabelkę z mojego
tygodnia i wam pokażę :) ), ani pieniędzy, ani wytrwałości, a już na pewno nie
mam na to ochoty. Moje własne problemy mi wystarczą.
Oczywiście,
krew w was zawrzała i chcecie zaprzeczać, mówić jak bardzo się mylę, zmieniać
moje przemyślenia. Napisałem coś kiedyś (jakiś miesiąc temu) i chciałbym wam to
teraz pokazać. Jest to z jednej strony pokaz mojej tandetnej, bezrymowej poezji,
w której liczy się przekaz a nie środek tegoż przekazu. Z drugiej strony jest
to wkład do dzisiejszego tekstu:
Znalazłem dziś na
strychu
Stare fotografie
Twarze niegdyś tak
znajome
Dzisiaj odległe, bez
uczuć
Ich twarze, uśmiechy
Niegdyś pełne emocji
Ich życia dawniej tak
ciekawe
Teraz jakby ich nie
było
Gdzie są ci ludzie?
Skąd te fotografie?
Uśmiech na zdjęciu,
niegdyś pogodny
Dzisiaj jest już
tylko wyblakły
Ten uśmiech kiedyś
rozświetlał ciemności
Dzisiaj po prostu
jest…
Ludzie
przychodzą i odchodzą. Zakochujemy się, myślimy, że ktoś jest naszą drugą
połówką, całujemy się na ławce w parku, rozmawiamy godzinami przez telefon, nie
możemy się doczekać kolejnego spotkania… A potem to przemija i jedna strona
czuje się podle, druga, nadal zakochana, czuje się jeszcze gorzej, bo musi
sklejać serce. Ja byłem tym, co czuł się podle. Zrozumienie przyszło dużo
później. Jak to się mówi w strategii: „bez zaplecza nie można wygrać wojny.”
Tak, to
moje ulubione słownictwo – terminologia wojskowa. Powyższe powiedzenie tutaj ma
jedno znaczenie: „Bez zaufania, nie ma związku.” Tam był związek, nie było ani
zaufania, ani wzajemnego poznania. Teraz nie chcę popełnić tego samego błędu. Teraz
wypadałoby zacząć od podstaw, od czegoś wspólnego (zainteresowania, rejon
zamieszkania, nauka języka etc. etc.) i stamtąd budować schody do nieba…
To nie
musi być prawdą dla was, moi mili. Być może wam wszystko się w życiu udaje,
macie inne podejście do zaufania… Być może po prostu jesteście innym typem
ludzi niż ja :)
Niezależenie od wszystkiego pozdrawiam was i zapraszam
następnym razem.
Gdybyś chciał się z kimś spotkać, to pewnie i czas by się znalazł... A czemu nie chcesz? Może właśnie to ci jest potrzebne? Tak żeby ktoś ci pomógł i podniósł na duchu od czasu do czasu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
F.
Ale ja właśnie nie chcę. Zaangażowanie się w jakikolwiek związek oznacza przeznaczanie na ten związek czasu. Jeśli tego czasu nie mam, to muszę go uciąć gdzieś indziej... A ja nie mam skąd go już wycinać w wystarczających ilościach...
Usuń