czwartek, 2 stycznia 2014

Krótko o filmie Disenya

                Zwykle tego nie robię, bo i po co? Kino, jako kultura niższego rzędu nie wymaga dodatkowej reklamy a teatr, jako kultura wyższego rzędu niestety takiej reklamy dostać nie może. Dziś jednakże jestem zmuszony do napisania tekstu pochwalnego na temat ostatniego filmu Disneya, który widziałem. Film nazywa się „Frozen*” (polska wersja językowa – „Kraina Lodu”) i w skrócie opowiada o dwóch księżniczkach-siostrach, z których jedna ma taką czarodziejską moc, której cały świat się obawia.
                Przez pierwsze dwadzieścia minut nudziłem się jak nigdy wcześniej, bo nic się nie działo. Potem jednak akcja zaczyna się rozwijać i pośród kolejnych piosenek dochodzimy w końcu do niesamowitego zakończenia. Żeby było jasne – nienawidzę musicali. Jest to bodaj jedyny gatunek filmowy, którego nienawidzę (ewentualnie jeszcze „komedie romantyczne”…) a jednak teraz stoję przed wami i go wychwalam.
                Dlaczego? Ponieważ film ma przesłanie, którego bardzo długo nie widziałem a które się zamyka w słowach (luźne tłumaczenie z języka angielskiego) „czyli akt prawdziwej miłości to jak się siostry przytulą… A wszyscy o seksie myśleli…” Nie będę mówił dużo więcej ażeby nie zdradzać fabuły (i tak chyba dużo powiedziałem), powiem tylko, że jeśli tylko będziecie mieli szansę go zobaczyć – zobaczcie koniecznie. Mnie zaskoczyło, że Disney wciąż potrafi robić bajki z przesłaniem.
Pozdrawiam


PS. Ponieważ ostatnio był Sylwester – czas przemyśleń wszelakich – postanowiłem podzielić się z wami jedną z niesamowitych ciekawostek odnośnie mojej jakże fascynującej osoby (tak, to żart, możecie już się śmiać). A zatem z niewiadomych dla mnie powodów jestem strasznie zazdrosny o Brytyjską monarchię i w trakcie toastów wznoszę również i swój – „God save the Queen*”


*Jedna z piosenek z filmu, możliwy spojler
*Piosenka Sex Pistols

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz