A
dzisiaj spotykamy się ażeby porozmawiać o czymś zupełnie innym niż zwykle. Nie
będzie polityki, religii czy innych ciężkich i dziwnych pojęć. Dzisiaj zajmiemy
się tym, co wszyscy znamy i co każdy z nas kiedyś oglądał – produkcjami Disneya.
Chciałbym was zainteresować rolą kobiet w tych bajkach i piosenkami, które
wpadają w ucho i na długo pozostają.
Przez
dekady Disney dawał nam przeróżne postacie, które musiały zmierzyć się z
problemami społecznymi, ale prędzej czy później osiągały wymarzone szczęście.
Wszyscy znamy (i wielu z nas prawdopodobnie uwielbiało, co najmniej jedną z
tych postaci) Królewnę Śnieżkę, Kopciuszka czy Śpiącą Królewnę. Co te panie mają
wspólnego? Wszystkie bardzo polegały na swoich męskich towarzyszach. Mężczyzna
musiał je uratować, obudzić, odnaleźć, obronić… To on musiał się zmierzyć z ich
problemami. Jak? Już podaję przykład – Królewna Śnieżka potrzebowała siedmiu
krasnoludków żeby przeżyć, mieć co jeść i gdzie mieszkać a potem, kiedy już
zapadła w ten swój sen, potrzebowała księcia, który obudzi ją pocałunkiem. Kopciuszek
potrzebowała księcia by uciec od złej macochy, nieszczęśliwego życia i innych
problemów. Zatańczyć to każdy może a potem książę musiał jej szukać po całej
wsi żeby włożyć bucik na jej stópkę… Tak czy inaczej przez wiele lat nie były
to jakoś szczególnie niezależne charaktery. Jednak w 2009, w „Księżniczce i
żabie” miało się to zmienić. Oto księżniczka Tiana ratuje zamiast być ratowana…
Ok. Może nie do końca ratuje, ale na pewno zostaje poproszona o pomoc księciu.
Potem Roszpunka w „Zaplątanych” też nie wydaje się bierna. Wręcz przeciwnie –
chce się wyrwać z wieży a ten cały Flynn to i tak taki nieudacznik, że nie ma
nic do gadania… (O „Krainie Lodu” nawet nie będę mówił bo męskie charaktery
wydają się jakby nie do końca przystosowane do życia)
Druga
kwestia to fakt, że, od 1937, kiedy Disney rozpoczął produkcję filmów, aż do
1992, kiedy to „Aladyn” zagościł na ekranach, wszystkie królewny były białe.
Tak, proszę państwa. Królewna Śnieżka, Bella (z „Pięknej i Bestii”, co mi przypomina,
że chyba chcę obejrzeć tą bajkę jeszcze raz…), Kopciuszek, Ariel, Śpiąca
Królewna. Wszystkie one były śnieżnobiałe, niczym prawdziwa arystokracja.
Dopiero Jasmine (czy to się odmienia?), występująca w „Aladynie”, była innego
koloru. Potem w 1995, Pocahontas z plemienia Powahatan zajęła zaszczytne drugie
miejsce. Trzecia była Mulan w 1998 i wtedy Disney zarządził przerwę aż do 2009,
kiedy to w filmie „Księżniczka i żaba” pojawiła się kolejna „inna” księżniczka
(zresztą była to pierwsza czarnoskóra księżniczka w historii Disneya…). W
filmie „Zaplątani” oraz „Kraina Lodu” wystąpiły trzy białe księżniczki, ale
chodzą plotki o Moanie, pochodzącej z Polinezji, którą mamy zobaczyć w 2018
roku…
Jeszcze
jedno – piosenki. Niby nie mój temat, bo ja z muzyką i w ogóle ze sztuką samą w
sobie to marni przyjaciele, ale trudno. Spróbuję. Otóż przez lata muzyka
Disneya się zmieniła. Owszem, te stare bajki mają piosenki, ale w porównaniu z nowymi
utworami widać dużą różnicę. Dlaczego? Disney (w sensie, że studio filmowe) zobaczył
efekty filmów typu „Mamma Mia” gdzie ktoś zaczyna śpiewać i podrywa całe miasto
na nogi i stwierdził, że sam też wprowadzi elementy Broadwayu na ekrany bajek.
Teraz możemy się, więc bawić przy piosenkach typu „In Summer” w „Krainie Lodu”.
Piosenki te zostają na dłużej i nie nudzą widzów tak szybko jak poprzednie
kawałki…
I tym
sposobem ogarnęliśmy mniej lub bardziej kwestię księżniczek Disneya i ich
przemianę przez lata. Czy teraz jest lepiej niż było? Zdecydujcie sami. Na
pewno Disney idzie z duchem czasu. I na pewno w dalszym ciągu uwielbiam „Piękną
i Bestię” czy „Herkulesa”… Chociaż może faktycznie zmiany czasem są potrzebne…?
Ja tam nie lubiłam księżniczek :P. Wolałam Króla Lwa, Herkulesa, Muszu, Aladyna i całą resztę męskich postaci :P. Ale dopiero zwróciłeś mi uwagę na to, że wszystkie księżniczki były białe. To pewnie wpływ tych amerykańskich uprzedzeń rasowych.
OdpowiedzUsuńKiedy byłam dzieckiem, te piosenki faktycznie strasznie mnie nudziły i często przewijałam kasetę vhs, żeby ich nie słuchać :P. Wyjątkiem był Król Lew i Pocahontas :).
Disney się zmienia, i to dobrze, bo inaczej zacząłby się cofać. Ale czasem jednak brakuje mi tych animacji realizowanych starymi technikami, postaci animowanych a nie na siłę komputerowo upodabnianych do żywych ludzi ;).
Pozdrowienia :).
Herkulesa czy Bestię (z „Pięknej i Bestii”) to i ja lubiłem, choć w „Królu Lwie” zawsze wolałem Skazę… A Aladyn… Nigdy nie pałałem do niego wielką miłością… Teraz wiem, czemu go nie lubię (ot złodziejaszek i bajerant ;) ) ale dlaczego nie lubiłem go dawno temu? Nie mam pojęcia. Co zaś się tyczy księżniczek no to cóż. Niektóre lubiłem (np. Jasmine), innych nie (np. Śpiącej Królewny). Różni ludzie lubią różne postacie ;)
UsuńDługo nie oglądałem nic Disneya, więc przeżyłem niemały szok, gdy zobaczyłem, i usłyszałem, „Krainę Lodu” (swoją drogą na początku nie chciałem tego oglądać a potem obejrzałem to jeszcze dwa razy). Do tej pory nucę niektóre piosenki :D
Spotkałem się z opiniami, że Disney nie powinien się aż tak zmieniać. Że powinien nadal produkować bajki w tym dobrym, starym stylu i pokazywać jak się to kiedyś robiło. Właśnie, dlatego zostawiam to niejako pod otwartą dyskusję.
Pozdrawiam również :)
Bestię polubiłam dużo później, bo jako dziecko niewiele filmów Disney'a oglądałam, bo nie było na nie kasy, ale za to te, co miałam na kasetach, wałkowałam razem z siostrą aż do zdarcia taśmy :P. Aladyn mi się podobał zawsze, chyba właśnie przez tą jego zadziorność :P.
UsuńTak, wszystko kwestia gustu ;).
Ja "Krainy lodu" jeszcze nie widziałam, za to "Tangled" oglądałam z pięć razy i wciąż mi się nie znudziło :P.
Moim zdaniem wszystko idzie do przodu, więc normalnym jest, że Disney również. Póki potrafi robić to dobrze, nie mam nic przeciwko oglądaniu kolejnych świetnych, nowoczesnych pozycji :D.