środa, 5 marca 2014

Kolejna metafora o życiu...

                Kiedyś, dawno temu w liceum napisałem pewne ciekawe wypracowanie dodatkowe. To znaczy wypracowanie było zapewne tragiczne, ale sam temat jest ciekawy. Tematem były, bowiem grupy na Facebooku oraz generalnie portal społecznościowy, jako metafora prawdziwego życia. Dlaczego?
                Dawno temu dosłużyłem się funkcji przybocznego w swojej starej drużynie harcerskiej (234 WDSH „Feniks” w hufcu Warszawa-Ursynów) i dostałem zaproszenie do Facebookowej grupy „Rada Drużyny.” Grupa ta była tajna, ukryta, zamknięta, ściśle tajna i wszystko inne, co tylko możecie sobie wyobrazić. Właściwie podejrzewam, że nawet CIA nie miała pojęcia o istnieniu tej grupy… Tak czy inaczej dzięki temu zaproszeniu otworzyły się moje oczy na różne ciekawe sprawy, w tym oczywiście życie.
                Spójrzcie – Facebook, oraz każdy inny portal społecznościowy, rozpoczyna się od rejestracji, które są niczym narodziny. Małe dziecko przychodzi na świat nieświadome ogromu życia stojącego przed nim otworem. Nieskażone kłamstwami, przekrętami, głupstwami. Potem stopniowo to dziecko poznaje świat, zdobywa doświadczenie, popełnia głupstwa i zapoznaje się z nowymi ludźmi. Czyż nie to samo mamy na portalu? Po rejestracji jesteśmy niczym to dziecko – nowi. Przechodzimy przez jakieś samouczki i filmiki pokazujące, jakie są opcje, jak zaznaczać, jak pisać, jak zmieniać. W ten sposób poznajemy swoje nowe środowisko, swój „świat.” Potem przez jakiś czas nie wiemy, co robić. Szukamy znajomych, których znamy w tak zwanym „realnym życiu” i próbujemy stanąć na własnych nogach. Gdy już to zrobimy i zrozumiemy jak ten portal działa, zaczynamy popełniać głupstwa. Dziwny status, zdjęcia, które wskazują na naszą „niepełnosprawność intelektualną” (oby była ona lekka…), znajomości z ludźmi, którzy informują nas (i cały świat przy okazji) o kompletnych idiotyzmach… W ten sposób zdobywamy doświadczenie, o ile zrozumiemy, że to był błąd. I tak statusy zaczynają być stonowane, zdjęcia stają się normalniejsze, rozsądniej dobieramy znajomych (albo szybko usuwamy idiotyzmy). Stajemy się po prostu doroślejsi, dojrzalsi…
                Ale to nie koniec. To zaledwie początek. Owszem, zdobyliśmy kolegów i doświadczenie, ale istnieją na tym świecie kluby, grupy i związki zawodowe. I to są właśnie nasze grupy portalowe. Kiedy idziemy do pracy, zostajemy zaproszeni do grupy pt. „korporacja”, kiedy wstępujemy do związku zawodowego wchodzimy do grupy pt. „związek zawodowy górników”, kiedy ogłaszamy światu, że jesteśmy protestantami dołączamy do grupy pt. „metodyści” i tak dalej, i tak dalej. Nasze życie to ciągła roszada tych grup. W jedne wchodzimy, z innych odchodzimy. O jednych nie mamy pojęcia (tzn. podświadomie domyślamy się, że istnieje grupa „ścisłe kierownictwo korporacji”, ale w niej nie jesteśmy, więc…) inne widzimy bez przeszkód.
                Po jakimś czasie, może za 5 lat a może za 25 lat, odnajdziemy się w miejscu, gdy grupy, w których jesteśmy są wystarczające i nie próbujemy szukać dalej. Nie wiem jak to nazwać. Może to ten moment, gdy zdajemy sobie sprawę, że portal społecznościowy to nie jest prawdziwe życie? Może to moment, gdy portal społecznościowy nam służy zamiast nas zniewalać? Nie wiem. Każdy ma chyba swoje własne miejsce, punkt na osi czasu, do którego dąży. Znam ludzi, którzy kasują swoje konta na kolejnych portalach i w jakimś stopniu ich podziwiam. Ja wiem, że nie potrafię. Nie, dlatego że jestem uzależniony i muszę pójść na odwyk, lecz raczej dlatego, że jest to najłatwiejszy sposób komunikacji i wiele spraw związanych również ze szkołą załatwiam poprzez Facebook…
                A teraz brutalna prawda – nie mam zielonego pojęcia, co ten tekst miał wam udowodnić, przekazać – czy to, że metaforą życia może być wszystko? Być może. Czy to, że musimy znaleźć złoty środek między internetem a życiem? Pewnie w jakimś stopniu tak. A może po prostu zmusić was do abstrakcyjnego myślenia? Tak, to też. Abstrakcyjne myślenie jest ważne. Inaczej mózg się zwyczajnie przegrzewa…

Pozdrawiam, do napisania wkrótce :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz