Panie i
panowie. Rozmawiałem ostatnio z pewnym dzieckiem, przy czym przez dziecko nie
mam na myśli pięcioletniego chłopca. Dziewczę widziało przynajmniej trzynaście
wiosen (łącznie z tą, która zaczyna się teraz) i wiek jest tutaj w miarę ważny.
Gdybym miał wrażenie, że jest starsza, sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej…
Jakie sprawy? Dziewczynka w całej swej naiwności (którą byłem szalenie
zdziwiony jak na jej wiek) zapytała mnie: „dlaczego ludzie są dla siebie
niemili?” Teraz żebyście dobrze zrozumieli – z natury jestem sceptykiem i lubię
uświadamiać ludzi, że świat wcale nie działa tak jak im się wydaje, ale sceptyk
nie znaczy sadysta – nie lubię niszczyć dziecięcych marzeń. Przecież ja też je
kiedyś miałem, i też średnio lubiłem, gdy ktoś je niszczył (ale to trochę inny
temat).
Powtórzmy
pytanie: „dlaczego ludzie są dla siebie niemili?” I normalnie nie byłoby
żadnego zastanawiania się – po prostu świat jest okrutny, więc żeby mu dorównać
jesteśmy okrutni dla siebie nawzajem, może żeby wydawało nam się, że świat nie
jest wcale aż taki zły…? Problem pojawia się w momencie, gdy rozmawiamy z kimś nieświadomym,
z kimś, kto myśli, że świat jest piękny i przyjemny, z kimś, kto uważa, że jest
i zawsze będzie szczęśliwy. No i dobra. Dlaczego mamy taki problem by być miłym
dla ludzi na około nas? Czy to nas w
jakimś stopniu wywyższa? W sensie – czy czujemy się lepsi, bo możemy być
złośliwi, źli, wredni i niemili? Czy to nas uspokaja?
Owszem,
muszę się tu uderzyć w pierś i przyznać się, że złośliwość i sarkazm wychodzą
mi całkiem nieźle, ale jednak w stosunku do ludzi, których nie znam, lub znam
za słabo, zawsze staram się być miły i odnosić się z szacunkiem. Uśmiecham się
do ludzi na ulicy, jeśli na mnie patrzą, mówię „dzień dobry” i „do widzenia”
gdy wchodzę do sklepu / innego pomieszczenia, do osób starszych, nauczycieli,
instruktorów zwracam się per „pan.” Uważam to po prostu za podstawowe oznaki
dobrego wychowania i inteligencji. Fajnie, jeśli potrafisz „obrazić idiotę tak
by myślał, że powiedziałeś o nim coś miłego” (definicja sarkazmu) ale nie widzę
zastosowania do tej umiejętności, jeśli używasz jej w stosunku do obcej osoby.
No chyba, że chcesz ją specjalnie obrazić…
Jednakże,
po co obrażać każdą przypadkowo spotkaną osobę? Jeśli nikt ci za to nie płaci
to czy czerpiesz z tego jakąś rzeczywistą przyjemność? Dlaczego? Nie wiem, może
po prostu ja nie potrafię tego zrozumieć; staram się, lecz chyba nie potrafię…
Wygląda to dla mnie jak dziwna próba podbudowania swojej samooceny przez
obrażanie innych i nie przejmowanie się ich uczuciami. Powiedziałem wcześniej,
że nie robię tego w stosunku do nieznajomych. Już tłumaczę – wiem kto będzie
się czuł „O.K.” z moimi uszczypliwymi uwagami, wiem kto na moje złośliwości też
odpowie docinkami i wiem komu co powiedzieć żeby go nie obrazić śmiertelnie. Wtedy
mogę sobie pozwolić na bycie wrednym. Z tym że to nie o to było pytanie,
prawda?
Konkludując
– dlaczego jesteśmy niemili? Bo wydaje nam się, że jesteśmy lepsi, zabawniejsi,
inteligentniejsi. Szafujemy, więc przytykami na lewo i prawo i próbujemy sobie wmówić,
że przez to stajemy się ciekawsi, że ludzie lubią cięty język, więc będziemy
bardziej lubiani. No i zapewne po to by mieć wrażenie, że świat nie jest aż
taki straszny (albo, że nie jest okrutny tylko dla nas)…
Witam! W imieniu swoim i całej Załogi ocenialni Shiibuya z przyjemnością informuję, że właśnie ukazała się ocena Twojego bloga. Pozdrawiam i życzę miłego dnia z nadzieją, że docenisz moją pracę i kulturalnie skomentujesz recenzję.
OdpowiedzUsuńMoze i sluzy podbudowaniu samooceny, ale jest to tez swego rodzaju rozrywka - "zobacze, czy zrozumie lub jak odpowie". Ale Jaki jest tego powod? Nie znam odpowiedzi na to pytanie.
OdpowiedzUsuńKoziol
To by pasowało raczej do tematu o internetowych hejterach, którego wcale nie zamierzam pisać bo jest zbyt podobny do tego tutaj. Tam to chyba bardziej chodzi o odpowiedź... No ale w porządku. Wiem o co chodzi ;)
UsuńDobrze Cię tu znowu zobaczyć ;)