czwartek, 10 kwietnia 2014

Notka biograficzna na dobry początek

                Powracam panie i panowie, choć nie w takim stylu, w jakim byście chcieli. Tak, niestety, dzisiaj zaczniemy od krótkiej notki biograficznej, która pewnie po drodze zamieni się w coś większego. Wiem, wiem. Wielu z was to nic nie obchodzi tak długo jak długo potrafię pisać o tym jednym temacie, który was chwyci (dla jednych będą tą księżniczki Disneya, dla innych trochę historii a dla jeszcze innych jakieś tam wątki historyczne). Niemniej jednak czuję potrzebę podzielenia się z wami pewnymi kwestiami.
                Przede wszystkim czy kiedyś jak szliście ulicą i się gdzieś spieszyliście (a ja się zawsze spieszę, bo się nie lubię włóczyć między „punktem wejścia” a „punktem docelowym”) trafiliście na ludzi, którzy zablokowali całą szerokość chodnika i szli jakby chcieli a nie mogli? Muszę wam wyznać, że tego nienawidzę. Nie jesteście jedyni na świecie i nie musicie zajmować całego miejsca tylko dla siebie… Zresztą to nie jedyna kwestia. Szuranie nogami jest chyba nawet gorsze. Po kilku minutach mam ochotę przybić tej osobie piątkę. W czoło. Krzesłem. Pięć razy…
                Kiedy jesteście zajęcie i widać, że jesteście zajęci, lubicie jak wam ktoś przeszkadza? A jak ktoś, kto robi mniej od was upomina was, że nie robicie wystarczająco dużo, lubicie to? A jak upomina was ktoś, kto sam nie słucha żadnych rad i żadnych upomnień, nie przeszkadza wam to? A jak ktoś słucha za głośno muzyki? A jak ktoś miesza wam wasze rzeczy (dotyka telefonu, przekłada książki, zmienia ustawienia na komputerze bez waszej wiedzy)? Nie róbcie czegoś, czego sami nie lubicie. Kiedy widzicie, że ktoś jest zajęty to może warto odpuścić i poczekać trochę? „Nie rób bliźniemu, co tobie nie miłe”
                Czasami mam wrażenie, że sam siebie nie znam i naginam sam siebie do rzeczywistości dookoła mnie. Gdyby głos serca był trochę głośniejszy może byłoby trochę łatwiej za nim podążać i znać samego siebie? I czasami to niesamowite jak spotykam ludzi, którzy zdają się zauważać więcej ode mnie. Pani profesor, pod której kierownictwem uczyłem się Geografii i Geopolityki była pierwszą taką osobą w moim życiu i wydobyła ze mnie ogromne pokłady samozaparcia, wiary w siebie i rozumienia świata na około mnie… Czasami nawet, jeśli sami siebie nie znamy i nie rozumiemy w pełni, w naszym życiu mogą znaleźć się osoby, które pomogą nam zrozumieć. Nie zapomnijmy im za to podziękować w odpowiednim czasie (ja na swój odpowiedni czas niestety nadal czekam).
                Czytam mnóstwo książek i artykułów w internecie (i polecam wam to samo). Nie patrzę zwykle, na jakiej stronie to czytam i nie przeszkadza mi czy czytam to w Rzeczpospolitej, na Racjonaliście.pl, Nacjonaliście.pl czy na jakimś Onecie (choć teraz jestem tam rzadko a znacznie częściej na dw.de czy rt.com). Jedyny wyjątek to Gazeta Wyborcza, której jakimś cudem nie potrafię znieść. Teraz, na zakończenie, chciałbym się z wami podzielić OBRAZKIEM o czytaniu książek, mimo że nie zgadzam się z punktem nr. 10. Wiem, że nie tego oczekiwaliście po powrocie, ale czasami ludzie muszą dostać przykład, który pokaże im, co jest dobre a co złe (patrzcie na paragraf trzeci dzisiejszego tekstu).

                Do usłyszenia ponownie niedługo z czymś, do czego jesteście przyzwyczajeni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz