Od ponad roku jestem pytany jak
jest w Ameryce, czy jest lepiej, czy tęsknie za Polską. Przez długi czas na
pierwsze pytanie nie potrafiłem odpowiedzieć. Jest inaczej, ale jak? Dziś jest
ten przełomowy moment, gdy chciałbym się z wami podzielić swoimi przemyśleniami
i swoimi obserwacjami na ten temat. „Kto ma uszy niechaj słucha.”
Zacznijmy
od najprostszej kwestii – czy tęsknie. Oczywiście, że tęsknie. Każdy, kto
widział Mazury czy góry Świętokrzyskie (albo Bieszczady, albo Tatry, albo…), by
tęsknił. I prawdopodobnie na stare lata w Bieszczady wrócę. Wybuduję sobie mały
domek, będę sobie robił ogniska w nocy, patrzył w gwiazdy i chodził na długie
spacery. A czy jest lepiej? Jest inaczej. Nie można powiedzieć, że tu albo tam
jest lepiej. Sytuacja nie jest taka sama. Na bycie „lepiej” składa się wiele
różnych elementów, może niektóre są lepsze a może niektóre nie są. Jest zatem po
prostu inaczej.
A jakie
są Stany Zjednoczone Ameryki? Przede wszystkim musimy sobie uzmysłowić
odległości – mamy do dyspozycji cały kontynent! Z Los Angeles do Kansas City
jest 1602 lub 1643 (zależy od tego, którą autostradą pojedziecie) mil, czyli
około 2600 kilometrów. Dla porównania z Warszawy do Paryża macie około 1650
kilometrów. A Kansas City jest dopiero w połowie Stanów! Z Northridge (taka
mała wieś z 62 tysiącami mieszkańców) do Camarillo (duże centrum handlowe i
kolejna wieś z 65 tysiącami mieszkańców) jest odległość taka jak z Warszawy do
Łodzi. Wyobrażacie sobie pojechać z Warszawy do Łodzi tylko po to by kupić
kurtkę skórzaną (której i tak nie kupiliśmy…)? No to teraz macie mniej więcej
odległości… Chociaż nie wiele wam to może powiedzieć bo drogi są zupełnie inne
niż te w Polsce. Jedzie się płynniej, spokojniej…
Pogody
też nie ominę, bo to ciekawa kwestia – jest gorąco. Ale nie wszędzie. W
Kalifornii i na Florydzie jest jak w piekle tyle, że na Florydzie wilgotność
jest większa i macie mnóstwo owadów, które najchętniej by was zjadły na
śniadanie. Z kolei w stanie Washington, w mieście Seattle, pogoda jest iście
Brytyjska i bez przerwy pada (tak, u nas w Kalifornii deszcz jest mniej więcej
co 5-6 miesięcy). W Chicago czy Nowym Yorku z kolei jest zima, której na
Zachodnim Wybrzeżu nie uświadczycie… No i do tego jeszcze dochodzą trzęsienia
ziemi (Zachodnie Wybrzeże) i tornada (południe kraju). Innymi słowy jest tu
wszystko. Wybierzcie sobie kataklizm a znajdziecie idealny Stan dla siebie ;)
Kolejna
rzecz – drogi i inne formy komunikacji miejskiej. Musicie zrozumieć, że wiele
miast Amerykańskich zostało zbudowanych pod samochody, bo idealna amerykańska
rodzina to mama, tata, dziecko i dwa samochody. W 1956 roku Prezydent Dwight
Eisenhower podpisał Federal Aid Highway Act, który zakład zbudowanie systemu
autostrad o całkowitej długości 65 tysięcy kilometrów. Budowa została
teoretycznie zakończona na początku lat 70 lecz budowa kolejnych autostrad
nadal trwa (Stan Nowy Meksyk wydał ponad 9 milionów dolarów na naprawę i
rozbudowę swojego odcinka autostrady I-40 która zakończy się na jesieni 2014
roku). Podobno do 2006 roku koszty budowy wszystkich dróg w „Interstate Highway
System” wyniosły 425 miliardów dolarów…
Biznes
i praca to kolejna kwestia. Pisałem już chyba na ten temat, że pracę w Ameryce znajdziesz,
jeśli tylko chcesz jej szukać. Własny biznes też możesz otworzyć, jeśli tylko
będziesz chciał. Opłaty za rozpoczęcie interesu nie są duże, minimalne
wymagania też nie są przytłaczające – chcesz to otwierasz i zaczynasz zarabiać
pieniądze. Nie ma tak, że sanepid wejdzie i stwierdzi, że musisz zamknąć swoją
firmę, bar, sklep etc., bo nie wykonałeś jakiegoś bezsensownego zapisu. Nikt tu
nie próbuje walczyć z małymi biznesami. Z drugiej strony jak będziesz próbował
oszukać Urząd Skarbowy to cię dopadną nawet na bezludnej wyspie na drugim końcu
świata. Jeśli jesteś uczciwy wszystko stoi przed tobą otworem.
Oczywiście,
ktoś może powiedzieć, że bardzo idealizuję Amerykę i że właściwie to nie wiem,
o czym mówię. Mam jednak wrażenie, że w artykule o Ameryce ciężko mówić o czymś
innymi jak tylko o jej dobrych stronach. Mam również odczucie, że o niektórych
sprawach wiem wystarczająco dobrze by móc je przedstawiać szerszej publiczności
:)
PS. Tytuł po polsku brzmi „przybyłem, zobaczyłem,
zrozumiałem” :)
Tekst ukazał się w czerwcu 2014 roku
w gazetce szkolnej
LXVII LO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego
w Warszawie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz