czwartek, 10 lipca 2014

Tęsknota do ludzi

                Nie tak dawno ktoś mi powiedział, że tęskni do ludzi i że fajnie byłoby się z kimś spotkać, porozmawiać, napić. W pierwszym odruchu chciałem się z nim zgodzić – przecież sam zawsze wspierałem tezę, że ludzie to zwierzęta stadne. Ale jednak dało mi to do myślenia. Jeśli bowiem ludzie są zwierzętami stadnymi, a ja jestem człowiekiem to ja też powinienem mieć potrzebę przebywania non-stop z ludźmi… A ja takiej potrzeby nie mam. To znaczy fajnie jest zobaczyć drugiego człowieka od czas do czasu, ale żeby się z kimś spotykać każdego dnia, wychodzić gdzieś razem, rozmawiać bez przerwy? Nie. Chyba nie koniecznie.

                Trzeba przyznać, że ja zawsze byłem w miarę samowystarczalny. Słyszy się od czasu do czasu żarty typu „rozmawiam z samym sobą, bo każdy czasem potrzebuje porady eksperta.” Ja powiem, z całą pewnością siebie, jaką tylko mogę wydobyć, że to rzeczywiście czasami pomaga. Można niemalże spojrzeć na dane zagadnienie z dwóch albo trzech różnych stron. Po pewnym czasie człowiek się po prostu tak przyzwyczaja do siebie i tak rozwija swoje „drugie ja” (albo trzecie, czwarte czy dziesiąte), że każdy problem może zacząć rozwiązywać na własną rękę… Owszem, nie zawsze jesteśmy w stanie zrobić wszystko samemu, ale na pewno możemy znacznie mniej polegać na innych ludziach i poprzez to znacznie mniej odczuwać ich brak ochoty do współpracy. Już i tak współpracujemy tylko, gdy jesteśmy do tego zmuszeni…

                Kwestia dodatkowa, z którą niektórzy z was się oczywiście nie zgodzą, to oczywiście fakt, że jeśli nie masz znajomych, nikt cię nie zdradzi. Nie musisz martwić się o to, że nagle wypłyną gdzieś twoje prywatne problemy, coś, czego się wstydzisz, coś, czego nie lubisz. Masz kontrolę nad wszystkim, co wychodzi do publiki, sam to przecież wypuszczasz. Jak to mawiał doktor Gregory House (tak, ostatnio wróciłem do tej serii i odkrywam ją na nowo): „wszyscy kłamią.” Nie wszystkim można, i nie wszystkim powinniśmy, ufać…

                Z drugiej strony każdy potrzebuje przyjaciela. Mało, kto potrafi wszystko trzymać tylko dla siebie. Potrzebujemy kogoś, kto pomoże nam rozszerzyć nasze horyzonty, spojrzeć na coś z innej perspektywy, usłyszeć ciekawą opinię, podyskutować na interesujący temat. Bez drugiej osoby zaczynamy mieć coraz mniej tematów, coraz mniej pomysłów na cokolwiek. Nie mamy po prostu nic nowego, wszystko zostało już powiedziane… Byłem, prawdopodobnie jeszcze nie raz będę, w miejscu, gdy myślałem, że już wszystko powiedziałem, napisałem, pomyślałem, a potem przychodził ktoś i wypowiadał jakieś nic nieznaczące zdanie. To jedno zdanie przewracało mój świat do góry nogami i znów miałem, o czym myśleć. Każdy chyba potrzebuje, żeby taki „ktoś” od czasu do czasu wyskoczył niczym „Filip z konopi.”
                Podsumowanie planowałem zrobić, ale sam już nie wiem, co powinienem w nim napisać. Wszyscy potrzebujemy innych ludzi od czasu do czasu ażeby zobaczyć świat z innej perspektywy. Ale wszyscy powinniśmy też być w zgodzie z samym sobą. Niektórzy uwielbiają być stale w centrum uwagi, inni lubią czytać książki i siedzieć w domu… W ten nieco pesymistyczny sposób was dziś zostawiam i wracam do własnej lektury. Mam jeszcze jakieś 320 stron do przeczytania a Tolkien okazuje się niemałym problemem.

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz