niedziela, 20 lipca 2014

Który ból jest "gorszy"?

                Nawiązując do Wietnamu i do matur i do życia samego w sobie postanowiłem wziąć się za ból. Nie raz i nie dwa widziałem obrazki na Demotywatorach czy Kwejku, w których wszyscy jak jeden mąż ogłaszali, że ból psychiczny jest znacznie gorszy od fizycznego. Nigdy nie byłem przekonany, co do prawdziwości tego stwierdzenia. Zawsze wydawało mi się, że jest dokładnie na odwrót… Dziś, po wielu doświadczeniach i rozmowach z różnymi ludźmi wracam do tematu by raz jeszcze poddać go analizie. I was też zapraszam, oczywiście :)

                Na początek krótka definicja, żebyśmy wiedzieli na pewno, o czym rozmawiamy: „ból (łac. dolor; gr. algos, odyne) to subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne powstające pod wpływem bodźców uszkadzających tkankę (tzw. nocyceptywnych) lub zagrażających ich uszkodzeniem. Ból jest odczuciem subiektywnym, dlatego jest nim wszystko to, co chory w ten sposób nazywa, bez względu na obiektywne objawy z nim związane.” Czyli krótko mówiąc, cokolwiek uważacie za ból nim jest. Niezależnie od tego, czym to jest z naukowego punktu widzenia… To, nad czym musimy się faktycznie zastanowić, to rozróżnienie, który ból jest „gorszy” i co właściwie ludzie rozumieją pod pojęciem bólu.

                Pod pojęciem bólu z reguły mamy wszystkie dolegliwości fizyczne typu zadrapania, otarcia, problemy z żołądkiem czy innymi organami, złamania, podpalenia, rany kłute/cięte… Ogólnie mówiąc – wszystko, co dzieje się bezpośrednio naszemu organizmowi. Ból mentalny, psychiczny to znacznie większy problem. Mamy tam depresję, brak sensu życia, niewytłumaczalne poczucie cierpienia, poczucie pustki… Wszystko to, co dzieje się w naszej głowie. Może to być połączone z bólem fizycznym, ale musi mieć początek w głowie.

                Czytam teraz jakieś artykuły, posty, blogi i pytania na „zapytaj.onet.pl” i widzę, że większość ludzi uważa ból psychiczny za dużo „gorszy” niż ból fizyczny. Uważają, że ból fizyczny jest krótszy, łatwiej o nim zapomnieć… Cóż… To zależy od tego, o jakim bólu rozmawiamy. Oczywiście depresja jest znacznie cięższa niż zadrapanie na kolanie, ale nie ma, co porównywać jakichkolwiek problemów psychicznych z obdzieraniem kogoś żywcem ze skóry. Takie sprawy potrafią być naprawdę bolesne. I długie... Zresztą nikt nie musi was podpalać albo obdzierać ze skóry. Wystarczy rozwolnienie, grypa albo coś innego, co będzie was trzymało w jednym miejscu (łazienka, łóżko etc.) i zajmowało wszystkie wasze myśli. Uwierzcie mi, sraczka potrafi boleć…

                Ból psychiczny jest dla mnie cięższym tematem. Dla mnie nie jest to coś naprawdę przerażającego. Do pustki, braku przyjaciela, braku kogoś bliskiego można się przyzwyczaić i w pewnym momencie nawet się tego nie zauważa (mam w tym długie doświadczenie). Brak sensu życia? Myślicie, że kiedyś go miałem? Nie wydaje mi się. Ten cały sens życia jest przeterminowanym pojęciem – żyjesz to żyjesz. Być może stworzył cię Bóg, być może Latający Potwór Spaghetti a może jakaś nienazwana materia krążąca po wszechświecie. W kwestii sensu życia jestem chyba agnostykiem – nie mam pojęcie czy to istnieje i nie mam jak tego sprawdzić (próbowałem dojść do jakiejś odpowiedzi). Ergo? Nie ma, po co się tym przejmować. Co do depresji, bulimii czy anoreksji (które są poważnymi chorobami psychicznymi) to mam z nimi znacznie mniejsze doświadczenie. Rozumiem, że mogą boleć, bo wiem jak bezsenność połączona z samotnością zaczyna boleć po pewnym czasie. Nie wiele jednak mogę więcej nad temat powiedzieć…

                Podsumowując więc, wszystko zależy od ilości bólu. Jeśli porównujemy otarcie na kolanie z anoreksją, podchodzimy do problemu od złej strony. Jeżeli porównujemy obdzieranie żywcem ze skóry ze strachem przed oblaniem egzaminu to też robimy to źle. Ból fizyczny jest z reguły krótkotrwały, zostawia przede wszystkim blizny na ciele. Jednak czasami ten ból pozostaje z nami aż do opuszczania tego padołu łez. Raz złamane kolano nigdy nie zrasta się idealnie. Poważnie uszkodzone organy wewnętrzne albo kości mogą przeszkadzać nam do końca życia. Z drugiej strony ból psychiczny oddziałuje na nas znacznie bardziej. Ból psychiczny nas zmienia, kształtuje, popycha nas w kierunku innych, czasem przerażających, wyborów…

                Myślę, że najgorszy ból to ten fizyczny, zadawany przez kogoś nam bliskiego, kogoś, kogo kochamy/kochaliśmy. To właśnie ten ból ustawiam dziś na podium, ponieważ ten właśnie ból najpierw zostawia blizny na ciele, a potem na umyśle. I o ile blizny fizyczne kiedyś przestaną mieć znaczenie, to, co ta osoba zrobiła z naszą psychiką pozostaje z nami do samego końca. Uważam, że nie można powiedzieć, który ból jest gorszy: fizyczny czy psychiczny. One same w sobie nie mają żadnego znaczenia. Połączone stanowią największe zło tego świata…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz