Panie
i panowie. Witam ponownie, mimo że całkiem niedawno się tu widzieliśmy, z
nowymi przemyśleniami odbiegającymi jednak od powstańczego sierpnia. Otóż
wróciłem niedawno ze spaceru z psem i tak się zastanawiałem: "Jak to jest
z tymi wszystkimi sztukami walk". Gdzie nie spojrzysz tam zaraz
"najskuteczniejsza sztuka walki na ulicy", "najszybsza sztuka
walki" albo "najlepsza sztuka walki". Na co drugim rogu ktoś
reklamuje Krav Magę, Taekwondo, Karate, Judo i co tam jeszcze. Ale po co? Jaki
jest tego wszystkiego cel i która sztuka faktycznie jest najlepsza?
Cel
jest prosty i powszechnie znany - pieniądze. Nie znam się na rynku zbytu sztuk
walki ale patrząc na to, że każda z tych szkół ma swoich uczniów domyślam się
że rynek jest całkiem niezły. A patrząc na ceny niektórych szkół można na tym
wcale nieźle zarobić...
Przejdźmy
dalej i zastanówmy się która sztuka faktycznie jest najlepsza. Są przecież tacy
którzy na pierwszym miejscu stawiają boks. Hmm... Widzieliście kiedyś
zdrowego, szczęśliwego i normalnego boksera na emeryturze? Może i jacyś są ale
walenie sobie w twarz dla zabawy to jakoś nie jest mój cel w życiu...
Inni
z kolei rzucają wyzwanie mówiąc magiczne słowo: "Judo" albo "Jiu-jitsu".
No i fajnie bo nikomu nic się nie dzieje i prawie same rzuty albo walka w
parterze. Z drugiej strony ja nie jestem na tyle niski albo przynajmniej na
tyle masywny by pozwolić sobie na taką walkę. Wręcz przeciwnie - preferuję
walkę na dystans. No to co? Może muay thai? Albo taekwondo? A może kick-boxing?
Istnieje
tak wiele przeróżnych nurtów, że nawet nie wiadomo gdzie iść i na co patrzeć na
początku. Każdy ciągnie w swoją stronę i każdy twierdzi, że jego sport jest
najlepszy. Słyszałem opinię, że judo jest „sportem dla dżentelmenów” (notabene
od Kozła który wykazał się odwagą do skomentowania jednego z tekstów :) ).
Słyszałem argumenty kogoś kto trenuje Jiu-jitsu. Słyszałem argumenty
przemawiające za krav magą... Ja nigdy nikogo nie przekonywałem. Dlaczego?
Dlatego, że ja swoją przygodę ze sztukami walki zacząłem z szermierką (a
konkretniej szpadą) a do tego i tak bym nikogo nie przekonał ;)
Teraz,
od prawie czterech miesięcy trenuję taką amerykańską wersję karate choć na
początku zapierałem się rękami i nogami byle tylko tam nie iść bo „ja nie lubię
karate”. Z perspektywy czasu widzę jak źle to wszystko oceniałem. I tak
naprawdę muszę przyznać rację jednemu z instruktorów który powiedział, że nie
ma na tym świecie jednej i najlepszej sztuki walk. Są tylko takie które nam
pasują i są takie od których wolelibyśmy uciec jak najdalej.
I
prawdą jest to co powiedział ktoś kto trenuje razem ze mną: „czasami dobrze
jest spróbować kilka różnych dróg i sprawdzić jak wyglądają inne sztuki”.
Cóż... To zapewne rozwija horyzonty :)
Pozdrawiam i powtarzam raz
jeszcze: Nie bójmy się próbować czegoś nowego
I dlatego mam prawo powiedzieć:
OdpowiedzUsuńspróbuj z judo. Wiem co mówię.
Kozioł
Może kiedyś spróbuję Koźle... Zobaczymy. Ostatnio w ogóle zaczynam szukać nowy dróg w życiu
Usuń