czwartek, 8 sierpnia 2013

Was findest du unsere Wunderwaffe?

            Wracamy z klimatami historycznymi ale wbrew pozorom blog nadal jest po polsku :)
            

            Wunderwaffe, cudowna broń. Propaganda czy faktyczna broń o niesamowitej sile rażenia? Niektórzy wskazują na okręty podwodne typu XXI których rewolucyjne rozwiązania stały się się podstawą wyznaczającą kierunki rozwoju techniki i technologii podwodnej w początkowym okresie zimnej wojny. Inni wynoszą na podium czołgi superciężkie takie jak PzKpfw VIII „Maus” czy PzKpfw VII „Lowe”. Jeszcze inni mamroczą coś o V1, V2 i innych rakietach. Czasami ktoś podrzuci teorię o programie nuklearnym. A czasami jakiś fan teorii spiskowych poinformuje nas, że przecież istnieje jeszcze coś takiego jak UFO i to napewno niemieckie plany zawładnięcia światem. No a jaka jest prawda? Jest coś takiego jak „Wunderwaffe” czy to tylko wymysł Ministerstwa Propagandy?


            Pójdźmy po kolei. Najsampierw weźmy te okręty. Niemcy przed wojną planowali wprowadzić zupełnie nowe pancerniki typu H z działami kalibru 406 mm. Żaden z sześciu planowanych okrętów nie został ukończony jednak każdy kolejny miał być większy i silniejszy od poprzedniego. Patrząc na plany tych okrętów mam wrażenie, że mogłyby być poważnym zagrożeniem dla aliantów... A okręty podwodne? Nie będę mówił o takich jak VIIC lecz zajmę się od razu type XXI. Z zewnątrz usunięto wszystko co mogło powodować „zawirowania wody” a zatem włazy, uchwyty i podstawy artyleryjskie. Oprócz tego kadłub i kiosk były jak najbardziej opływowe. Uzbrojenie to dwa działka przeciwlotnicze 20mm oraz oczywiście torpedy. Było sześć wyrzutni wyposażone w półautomatyczny, hydrauliczny system przeładowywania co znacznie poprawiało szybkostrzelność. Torpedami miały być T11 zaopatrzone w pasywny i akustyczny system naprowadzania oraz „Lut” która szukała celu według zaprogramowanego wzoru. Długo można by jeszcze o nich opowiadać ale wystarczy powiedzieć, że gdyby wojna potrwała trochę dłużej (stan gotowości w jednostkach okręty osiągnęły dopiero w 1945 mimo zwodowania w 1944) Niemcy daliby radę zaszkodzić aliantom jeszcze nie raz i nie dwa. Po za tym XXI nie były jedynymi okrętami podwodnymi w ramach „wunderwaffe”. Zająłem się jednak nimi ze względu na to, że jako jedyne mogły faktycznie odwrócić losy wojny na morzu.

            Idźmy więc dalej, do sił lądowych. Przepraszam, ale projekty takie jak działa przeciwlotnicze i niszczyciele czołgów pominę. Zajmę się tym co jest naprawdę ważne – czołgi superciężkie. Dwa prototypy – Landkreuzer P. 1000 „Ratte” oraz Landkreuzer P. 1500 „Monster” to dość ciekawe pomysły których nigdy nie zrealizowano. Pierwszy z nich, „Ratte” miał ważyć 1000 ton i być wyposażony w dwie armaty 280 mm, działo przeciwpancerne 128 mm, osiem działek przeciwlotniczych i dwa karabiny maszynowe. Rozpoczęto budowę jego prototypu ale... nigdy go nie ukończono! Ciekawe... Z kolei „Monster” miał ważyć 1500 ton i być uzbrojony w działo 800 mm. Pozostał tylko na papierze...

            PzKpfw VII „Lowe” pominę bo nie był aż tak fascynujący jak PzKpfw VIII „Maus”. Miał on wazyć 180 ton i mieć dwie sprężone działa 128 mm i 75 mm. Rozpoczęto dwa prototypy, z czego jeden został złożony po wojnie i znajduje się w muzeum w Kubince niedaleko Moskwy. Zastosowano w nim spalinowo-elektryczny napęd dzięki któremu możliwy był nawet skręt w miejscu. Pancerz to istna poezja bo frontowa część miała aż 240 mm. To był po prostu jeżdzący bunkier. Niestety bez większego zastosowania w realnej walce manewrowej. Jego przeciwieństwem jeśli chodzi o przydatność był E-75 i E-100. Ten drugi zarzucono w 1944 w dość zaawansowanym stadium natomiast E-75 mimo zarzucenia budowy został okrzyknięty ostatnim tak śmiałym planem III Rzeszy. Dowództwo aliantów wyraziło wątpliwość czy wojna byłaby wygrana w 1945 gdyby zamiast PzKpfw VI „Konigstiger” wprowadzono do walki E-75...

            W lotnictwie III Rzeszy nie wiem od czego zacząć. Samoloty pionowego startu, samoloty z napędem turboodrzutowym, myśliwce rakietowe, samoloty rakietowe, śmigłowce... Można wymieniać i wymieniać a ja nie jestem zorientowany w Luftwaffe na tyle by wybrać jeden konkretny model i się o nim rozpisać. Dlatego przejdę dalej i opowiem wam o programie „Aggregate” i innych pociskach. Pociski A1 do A12 zebrane pod szyldem „aggregate” były rozwijane przed wojną a pocisk A4 znamy teraz jako V2. Z kolei A9 i A10 były użyte do prób zbudowania pocisku międzykontynentalnego. Pocisk międzykontynentalny nie został ukończony jednak projekt „aggregate” przyczynił się do przyspieszenia Amerykańskiego i Sowieckiego programu kosmicznego. Z kolei projekt „Wasserfall” (naddźwiękowy pocisk ziemia-powietrze) przyczynił się m.in. do stworzenia Amerykańskiego pocisku Hermes A-1...

            Pokrótce opowiedziałem o kolejnych przykładach ale teraz chciałbym dodać trochę fantastyki. Broń słoneczną pomijam, tak samo jak program atomowy (choć przypomnę po cichu że po wojnie o niemieckich specjalistów z programu atomowego bił się ZSRR i USA) i idę od razu do projektu „Die Glocke” oraz „Haunebu”. Były to projekty zakrzywiania grawitacji opracowywane w kompleksie „Riese” w Górach Sowich. Niektórzy twierdzą nawet, że to właśnie te projekty są tzw. UFO. Niewiele wiadomo na ten temat bo niewiele materiałów zdołano przechwycić z końcem wojny a tunele kompleksu „Riese” zostały wyburzone w 1944 w panice przed Armią Czerwoną. Czy do czegoś doszli? Czy coś wynaleźli?

            Nie wiem. Mogę polemizować i wdawać się w dyskusje na ten temat ale nic nie jest pewne. Pewna jest jedna rzecz – Niemieckie „Wunderwaffe” nie było jedną rzeczą. I gdyby Naziści mieliby więcej czasu na badania, dziś mówilibyśmy po Niemiecku...

1 komentarz: