Panie i panowie! Postanowiłem przejrzeć stare pliki (takie zimowe porządki na komputerze zrobiłem) i
zobaczyłem, że dawno temu napisałem jeden tekst, który do tej pory się tu nie
znalazł (ani jedno słowo nie zostało zmienione od momentu znalezienia). Czy wam się spodoba? Zobaczymy. Czy coś wniesie do waszego życia? Zobaczymy. Na pewno będzie się wiązał z tekstem o stanie wojennym i Solidarności ;)
Oto i on :)
Oto i on :)
„Wolność zaczyna się
tam gdzie kończy się strach”
Dezerter – „Jeśli
chcesz zmieniać świat”
Wolność... Ach... Wszyscy od lat
krzyczą że potrzeba im wolności. A to Rosjanie, Prusacy i Austriacy (krzyczeli
o tym przez 123 lata), a to znowu Generalnia Gubernia cała rozbrzmiewała zewem
wolności. A czy oni wszyscy wiedzieli o co walczą? Prawdopodobnie tak. A my?
Gdy dzisiaj krzyczymy o wolność, czego nam potrzeba? Czy znowu brakuje nam
politycznej niezależności? Od kogo (pomińmy na razie Unię Europejską)? A może
jesteśmy zależni gospodarczo... Hmm... Zły przykład. Ale nie krzyczymy przecież
o większą niezależność gospodarczą. Przecież nam, zwykłym ludziom zależy na...
No właśnie – na czym?
Może najpierw oddam głos Erichowi
Frommowi: „Wolność nie oznacza wolności od wszelkich wiodących zasad. Wolność
jest wolnością do rozwoju zgodnego z prawami struktury egzystencji ludzkiej.
(...) Oznacza posłuszeństwo zasadom, które rządzą optymalnym rozwojem
jednostki” oraz J.P. Sartre: „Jako istota wolna w sposób absolutny człowiek sam
tworzy swoje wartości i normy, wskutek czego spoczywa na nim przytłaczający
ciężar odpowiedzialności”. No i ośmielę się dodać pewien cytat z naszego,
Polskiego podwórka: „Jak gdzieś jedzie czołg, a ludzie ostrzeżeni się nie
usuwają – to ich prawo. Wolny człowiek w wolnym kraju ma prawo dać się
rozjechać.” (J. Korwin-Mikke)
Zatem chcąc wolności chcemy móc
być rozjechani przez czołg? Dobrze rozumiem? Nie, chyba nie. Fromm i Sartre
prawdopodobnie mają na myśli, że jeśli jesteś wolny to wybierasz sobie normy.
Ale jesteś też za nie odpowiedzialny. I nie powinieneś dopuścić do tego by
twoja wolność wyrządzała komuś krzywdę. Ale czy takie postawienie sprawy nie
ogranicza naszej wolności? No cóż. Wszystko zależy od naszego podejścia. Jedni
chcą być zupełnie wolni i oni nie chcą przejmować się drugim człowiekiem. Inni
znowu chcą żyć w większej wspólnocie gdzie trzeba przyjąć pewne normy i
ograniczyć choć trochę nasze naturalne zapędy. Zresztą próbujemy właśnie
zrozumieć wolność podczas gdy to zjawisko ma dwie różne gałęzie. Jest przecież
„wolność od” i „wolność do”.
Ta pierwsza to na przykład
wolność od strachu czy prześladowań. A wolność do? Do nauki (tak, wiem że
widzicie sprzeczność z wolnością do nauki i wolnością od prześladowań...), do
życia, do informacji... No tak, tak ale przecież wolność od strachu,
prześladowań czy od głodu już mamy. Nie umieramy z głodu. Nie jesteśmy
prześladowani. Nie żyjemy w ciągłym strachu. Z wolnością do różnych rzeczy jest
podobnie – mamy prawo do życia (dlatego czytacie ten artykuł), macie prawo do
informacji, macie prawo do zgromadzeń i tak dalej, i tak dalej. No to dlaczego
ciągle krzyczymy o wolność? Czy dlatego że człowiek to taka istota której jak
się da palec to weźmie i rękę?
Wolność i rozpaczliwy krzyk o nią
sięga historią do średniowiecza (a przynajmniej nie będę zagłębiał się dalej).
I tutaj, jeśli pozwolicie pokażę kolejny cytat. Tym razem będzie to cytat za
pisarzem Andrzejem Ziemiańskim – „Pamiętaj,
lud nie ugryzie ręki z batem, która go okłada. Ale podaj ludowi palec na
zgodę, a wtedy, chcąc całej dłoni, lud rozszarpie rękę! (...) Chłopi nie
wtedy się buntowali, kiedy terror narastał. Podnosili głowy i szli palić
wtedy, kiedy przyznawano im jakieś ulgi.” A zatem kiedy trzymano nas pod butem
bez żadnych praw nikt się nie buntował. Ale kiedy tylko dano nam jakiekolwiek
prawo – do życia, do pracy (kwestia sporna czy to prawo czy obowiązek) czy do
wolności zgromadzeń – zaraz się okazywało że nam to nie pasuje. Bo nie chcemy
informować kogoś o naszych zgromadzeniach na przykład. I żądaliśmy coraz więcej
i więcej. A im więcej żądaliśmy tym zdecydowaniej odpowiadała władza. Mniej
więcej takie są powody m.in. Rewolucji Lutowej w Rosji (przecież zaczęli
robotnicy żądając podwyżki wynagrodzeń o 50%). Takie są też powody
większości masakr chłopów przez szlachciów w średniowieczu i później. Żądania,
żądania. Ktoś powie – przecież to było w średniowieczu! Teraz mamy demokrację,
media, gazety, prawowiernych i uczciwych ludzi przy władzy (tu mi się
przypomina inna piosenka Dezertera – „Prawo do bycia idiotą”). Mamy to wszystko
więc niczego nam już nie trzeba!
Moi drodzy. Mamy media, mamy
gazety i mamy całą resztę. Ale mentalność przodków też mamy. Dostaliśmy prawa od
naszych Wielkich Przywódców ale my chcemy więcej. Czego chcemy? Hahaha zadajmy
raczej jakieś pytania na które znamy odpowiedź. Tak więc mamy palec ale
krzyczymy o resztę, której nawet nie umiemy wymienić. Problem w tym że kiedy
dostaniemy coś jeszcze nadal będzie tego za mało. To może teraz jakieś
rozwiązania tej sytuacji? Tak: odebrać wszystkie prawa, ubezwłasnowolnić
wszystkich, każdy bunt tłumić bez litości i poczekać kilkanaście pokoleń żeby
ludzie się przyzwyczaili... Wyczuliście już że zabrnęliśmy w ślepy zaułek? No
to co? Inne wyjście? Tak:
Nie przestawajmy krzyczeć o
więcej ( I tak nic nie dostaniemy, zbyt szybko...). Krzyczmy o wolność.
Cokolwiek miałaby ona znaczyć. Bo Oni nic nie mogą z tym krzykiem zrobić!
Tekst ukazał się w kwietniu 2013 roku
w gazetce szkolnej
LXVII LO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego
w Warszawie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz