niedziela, 15 grudnia 2013

Wolność zaczyna się tam gdzie kończy się strach

Panie i panowie! Postanowiłem przejrzeć stare pliki (takie zimowe porządki na komputerze zrobiłem) i zobaczyłem, że dawno temu napisałem jeden tekst, który do tej pory się tu nie znalazł (ani jedno słowo nie zostało zmienione od momentu znalezienia). Czy wam się spodoba? Zobaczymy. Czy coś wniesie do waszego życia? Zobaczymy. Na pewno będzie się wiązał z tekstem o stanie wojennym i Solidarności ;)
Oto i on :)


„Wolność zaczyna się tam gdzie kończy się strach”
Dezerter – „Jeśli chcesz zmieniać świat”

Wolność... Ach... Wszyscy od lat krzyczą że potrzeba im wolności. A to Rosjanie, Prusacy i Austriacy (krzyczeli o tym przez 123 lata), a to znowu Generalnia Gubernia cała rozbrzmiewała zewem wolności. A czy oni wszyscy wiedzieli o co walczą? Prawdopodobnie tak. A my? Gdy dzisiaj krzyczymy o wolność, czego nam potrzeba? Czy znowu brakuje nam politycznej niezależności? Od kogo (pomińmy na razie Unię Europejską)? A może jesteśmy zależni gospodarczo... Hmm... Zły przykład. Ale nie krzyczymy przecież o większą niezależność gospodarczą. Przecież nam, zwykłym ludziom zależy na... No właśnie – na czym?
Może najpierw oddam głos Erichowi Frommowi: „Wolność nie oznacza wolności od wszelkich wiodących zasad. Wolność jest wolnością do rozwoju zgodnego z prawami struktury egzystencji ludzkiej. (...) Oznacza posłuszeństwo zasadom, które rządzą optymalnym rozwojem jednostki” oraz J.P. Sartre: „Jako istota wolna w sposób absolutny człowiek sam tworzy swoje wartości i normy, wskutek czego spoczywa na nim przytłaczający ciężar odpowiedzialności”. No i ośmielę się dodać pewien cytat z naszego, Polskiego podwórka: „Jak gdzieś jedzie czołg, a ludzie ostrzeżeni się nie usuwają – to ich prawo. Wolny człowiek w wolnym kraju ma prawo dać się rozjechać.” (J. Korwin-Mikke)
Zatem chcąc wolności chcemy móc być rozjechani przez czołg? Dobrze rozumiem? Nie, chyba nie. Fromm i Sartre prawdopodobnie mają na myśli, że jeśli jesteś wolny to wybierasz sobie normy. Ale jesteś też za nie odpowiedzialny. I nie powinieneś dopuścić do tego by twoja wolność wyrządzała komuś krzywdę. Ale czy takie postawienie sprawy nie ogranicza naszej wolności? No cóż. Wszystko zależy od naszego podejścia. Jedni chcą być zupełnie wolni i oni nie chcą przejmować się drugim człowiekiem. Inni znowu chcą żyć w większej wspólnocie gdzie trzeba przyjąć pewne normy i ograniczyć choć trochę nasze naturalne zapędy. Zresztą próbujemy właśnie zrozumieć wolność podczas gdy to zjawisko ma dwie różne gałęzie. Jest przecież „wolność od” i „wolność do”.
Ta pierwsza to na przykład wolność od strachu czy prześladowań. A wolność do? Do nauki (tak, wiem że widzicie sprzeczność z wolnością do nauki i wolnością od prześladowań...), do życia, do informacji... No tak, tak ale przecież wolność od strachu, prześladowań czy od głodu już mamy. Nie umieramy z głodu. Nie jesteśmy prześladowani. Nie żyjemy w ciągłym strachu. Z wolnością do różnych rzeczy jest podobnie – mamy prawo do życia (dlatego czytacie ten artykuł), macie prawo do informacji, macie prawo do zgromadzeń i tak dalej, i tak dalej. No to dlaczego ciągle krzyczymy o wolność? Czy dlatego że człowiek to taka istota której jak się da palec to weźmie i rękę?
Wolność i rozpaczliwy krzyk o nią sięga historią do średniowiecza (a przynajmniej nie będę zagłębiał się dalej). I tutaj, jeśli pozwolicie pokażę kolejny cytat. Tym razem będzie to cytat za pisarzem Andrzejem Ziemiańskim – „Pamiętaj, lud nie ugryzie ręki z batem, która go okłada. Ale podaj ludowi palec na zgodę, a wtedy, chcąc całej dłoni, lud rozszarpie rękę! (...) Chłopi nie wtedy się buntowali, kiedy terror narastał. Podnosili głowy i szli palić wtedy, kiedy przyznawano im jakieś ulgi.” A zatem kiedy trzymano nas pod butem bez żadnych praw nikt się nie buntował. Ale kiedy tylko dano nam jakiekolwiek prawo – do życia, do pracy (kwestia sporna czy to prawo czy obowiązek) czy do wolności zgromadzeń – zaraz się okazywało że nam to nie pasuje. Bo nie chcemy informować kogoś o naszych zgromadzeniach na przykład. I żądaliśmy coraz więcej i więcej. A im więcej żądaliśmy tym zdecydowaniej odpowiadała władza. Mniej więcej takie są powody m.in. Rewolucji Lutowej w Rosji (przecież zaczęli robotnicy żądając podwyżki wynagrodzeń o 50%). Takie są też powody większości masakr chłopów przez szlachciów w średniowieczu i później. Żądania, żądania. Ktoś powie – przecież to było w średniowieczu! Teraz mamy demokrację, media, gazety, prawowiernych i uczciwych ludzi przy władzy (tu mi się przypomina inna piosenka Dezertera – „Prawo do bycia idiotą”). Mamy to wszystko więc niczego nam już nie trzeba!
Moi drodzy. Mamy media, mamy gazety i mamy całą resztę. Ale mentalność przodków też mamy. Dostaliśmy prawa od naszych Wielkich Przywódców ale my chcemy więcej. Czego chcemy? Hahaha zadajmy raczej jakieś pytania na które znamy odpowiedź. Tak więc mamy palec ale krzyczymy o resztę, której nawet nie umiemy wymienić. Problem w tym że kiedy dostaniemy coś jeszcze nadal będzie tego za mało. To może teraz jakieś rozwiązania tej sytuacji? Tak: odebrać wszystkie prawa, ubezwłasnowolnić wszystkich, każdy bunt tłumić bez litości i poczekać kilkanaście pokoleń żeby ludzie się przyzwyczaili... Wyczuliście już że zabrnęliśmy w ślepy zaułek? No to co? Inne wyjście? Tak:
Nie przestawajmy krzyczeć o więcej ( I tak nic nie dostaniemy, zbyt szybko...). Krzyczmy o wolność. Cokolwiek miałaby ona znaczyć. Bo Oni nic nie mogą z tym krzykiem zrobić!


Tekst ukazał się w kwietniu 2013 roku
w gazetce szkolnej
LXVII LO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego
w Warszawie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz