Wróćmy do rozmowy o pisaniu wierszy i listów, panie i panowie.
Dzisiaj znów chciałbym skupić się na konkretnych tekstach. Ciekaw jestem czy
znacie autora pierwszego tekstu z innych wierszy. Co do następnych wpisów o tej tematyce to na
razie zakładam, że będzie to ostatni tekst odnośnie tamtej ankiety, ale jak
wyjdzie to zobaczymy. Może jeszcze coś mi wpadnie na myśl, może ktoś podsunie jakąś nową myśl... ;)
Zatem zacznijmy od autora. Dziś rozmawiamy o wierszu autorstwa Tadeusza Boya-Żeleńskiego pod tytułem „A kiedy przyjdzie.” Nie jest to może mój ulubiony
wiersz, przyznaję (może dlatego, że go nie do końca rozumiem...), lecz jest to dość ciekawa wizja nieszczęśliwej, niestety,
miłości. Dlaczego nieszczęśliwej? Bo już w drugiej zwrotce czytamy:
Bo taka nam już
pisana jest dola,
Że nigdy dla nas
jutro się nie ziści,
Wiecznie nam w
poprzek stanie tajna Wola,
Co tkliwość mieni w
podmuch nienawiści.
Nie jest tu wymieniony konkretny powód rozstania tylko jakaś
„tajna Wola”, ale to chyba wystarczy, prawda? To ten sam motyw, co „Romeo i
Julia” – wszyscy i wszystko jest przeciw zakochanym i nigdy nie mogą być
naprawdę razem… Potem w następnych zwrotkach czytamy o tym, co czujemy, gdy się
zakochamy, co czujemy, gdy tęsknimy i jak wygląda ponowne spotkanie:
... A kiedy przyjdzie
godzina spotkania,
Może w nas pamięć
dawnych chwil poruszy
I bez jednego słowa
powitania
Popatrzym sobie aż w
samo dno duszy...
Jest to de facto najważniejsza zwrotka. Dlaczego?
Czym jest miłość? Czy to tylko sypialnia ze zgaszonym światłem (i brakiem
dzieci w drugim pokoju)? Według Boya-Żeleńskiego, czyli zgodnie z prawdą,
miłość to umiejętność spojrzenia sobie nawzajem na dno duszy bez nawet słowa
powitania. To taka otwartość, przez którą doskonale znamy drugą osobę. Wiemy,
co ją smuci a co bawi. Wiemy, co czuje w każdym momencie. Miłość to coś, co mój
kolega określił niegdyś
niesie się echem w
mojej pamięci
Twój nagi szept.
Miłość, potwierdzone to już u dwóch autorów, to ten moment,
gdy druga osoba zna nas dogłębnie, do końca, do samego dna. To nie jest
odpowiedź na nasze pytanie, ale do tego jeszcze przejdziemy. Teraz chciałbym
oddać głos p. Gałczyńskiemu, który przedstawia nieco inną wizję związku:
Już kocham cię tyle
lat,
na przemian w mroku i
w śpiewie,
może to już jest
osiem lat,
a może dziewięć — nie
wiem.
Splątało się,
zmierzchło — gdzie ty, a gdzie ja,
już nie wiem — i
myślę w pół drogi,
że tyś jest rewolta i
klęska, i mgła,
a ja to twe rzęsy i
loki
Tak, to cały tekst wiersza. Nie ma tu żadnych górnolotnych
metafor o miłości i motylach w brzuchu. Jest za to bardzo prosta prawda – po
pewnym czasie miłość może się po prostu zamienić w przywiązanie. Lata mijają i
już nie wiadomo czy to osiem czy dziewięć. To nie ważne. P. Gałczyński pisze,
że ją kocha bez zmiany i zawsze. Są spleceni ze sobą i ich życia przeplatają
się ciągle. Ale czy to nadal miłość? Czy to już przywiązanie…?
A teraz szybko, o co mi tu chodziło? Tak, chciałem wam pokazać, że znam takich
autorów, lecz nie był to mój najważniejszy cel. Przede wszystkim chciałem
pokazać dwa wiersze, które są dla mnie interesujące i ciekawe. Mimo że wiersz
Boya-Żeleńskiego nadal nie jest dla mnie zrozumiały (a myślę nad nim od
kilkunastu miesięcy) a wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego nadal sprawia
mi problemy, są to wiersze, które pokazują pewien obraz miłości. Są to wiersze,
nad którymi warto się zastanowić.
I to chyba jest kolejny dowód, że powinniśmy pisać czasami wiersze miłosne. Nie
wychodzi? No nikomu nigdy nie wyszło za pierwszym razem (może z jednym wyjątkiem).
Próbujcie dalej a kiedyś wam wyjdzie. A dlaczego? Po pierwsze to zostanie na
dłużej, może nawet dla przyszłych pokoleń…? Po drugie, to pozwala
niejednokrotnie przekazać dużo więcej emocji, pokazać głębię… Po trzecie? To
rozwija inteligencję. Może kiedyś będziecie jak Goethe, Gałczyński czy Tuwim i
będziecie na tych wierszach zarabiać? A może po prostu zobaczycie w tym drogę
dla swoich uczuć? Nie wiem. Sami spróbujcie :)
Pozdrawiam i powodzenia
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz