Panie i panowie. Język polski
jest zaiste niesamowity. Widzimy to na każdym kroku, chociażby w trakcie
rozmowy z obcokrajowcami. Jest tak wiele rzeczy, które chcielibyśmy powiedzieć
i tak mało słów w innym języku (inne wytłumaczenie: nasz język obcy jest raczej
kiepski). Dlaczego tak o tym teraz mówię? Przypomniała mi się jedna stara
rozmowa o idiotach, debilach i imbecylach. I o tym chciałbym porozmawiać
dzisiejszego pięknego popołudnia :)
Wulgaryzmy i przekleństwa są w
naszym języku tak powszechne i odwieczne jak to tylko możliwe. Zresztą nie
tylko u nas. Po rosyjsku czy angielsku (chociaż tam mają niewielki wybór…) też
wulgaryzmy od zawsze pełniły dużą rolę. Pytanie jednak – czy coś się za tymi
słowami kryje?
Po
hiszpańsku na naszą „panienkę lekkich obyczajów” jest pięć różnych słów.
Angielskie słowo „set” (nie jest to wulgaryzm, ale to nieważne) ma około
czterystu sześćdziesięciu różnych znaczeń. Nasza rodzima „kurwa” potrafi
wyrazić uczucia takie jak przygnębienie, gniew, znudzenie, zaskoczenie…
A teraz
pytanie do was – ile razy w ciągu ostatniego roku nazwaliście kogoś idiotą? Pięć
razy? Dziesięć? Piętnaście? A wiecie, co to oznacza? Idiotyzm dawniej był nazwą
na upośledzenie umysłowe w stopniu znacznym, czyli zasadniczo nazwaliście kogoś
osobą niepełnosprawną psychicznie. Idioci mogą podejmować pracę niewymagającą
kwalifikacji a ich IQ jest między 20 a 39. Oprócz tego są to generalnie osoby,
które zatrzymały się na poziomie szóstego roku życia. Niektórzy twierdzą, że
choroba Taya-Sachsa jest „idiotyzmem genetycznym”…
To był
idiota. A debil? Co z debilem? To trochę rzadziej używane prawda? A jednak to
też jest schorzenie psychiczne. W bardziej uczonych słowach jest to „niepełnosprawność
intelektualna w stopniu lekkim” a osoby z wyżej wymienionym zatrzymały się na
dwunastym roku życia. Jakie macie IQ? 150? 180? Debile mają między 55 a 69.
Porównajcie sobie ze swoim. Co jeszcze? Mogą mieć jakieś tam zaburzenia osobowe,
ale z reguły jest to niegroźnie i zajęcia korekcyjne dają radę wszystko
naprostować.
Teraz
czas na ten najrzadziej używany – imbecyl. To też schorzenie, lecz w
przeciwieństwie do tych wyżej to ma stopień „umiarkowany.” Co to znaczy? Przede
wszystkim imbecyle to ludzie, którzy zatrzymali się na dziewiątym roku życia,
nie powinni zakładać rodzin a ich IQ jest na poziomie 35-53. Ciężko tu napisać
dużo więcej. Imbecyl właściwie opuścił podręczny słowniczek wulgaryzmów
polskich. Idiota pojawia się codziennie, debil od czasu do czasu. Imbecyl jest
swoistą perełką… Jeśli wiecie, o co mi chodzi ;)
Teraz
chwila wahania – rozmawiać o ostatnim poziomie upośledzenia umysłowego czy
przejść do puenty… A co mi tam. Skończymy temat idiotów i im podobnych. Otóż,
moi mili, mamy jeszcze najcięższy stopień: „Niepełnosprawność intelektualna w
stopniu głębokim.” Ci ludzie to już mają ciężko w życiu. Właściwie to ich
rodziny mają ciężko, bo w większości przypadków „poszkodowani” żyją niczym
warzywo, niezdolni do podejmowania innych czynności jak tylko reakcje
bezwarunkowe. Z IQ poniżej 20 punktów potrafią się po jakimś czasie, co
najwyżej nauczyć jak sygnalizować potrzeby fizjologiczne.
A teraz
puenta: nie używajmy słów, których znaczenia nie znamy. Potem się okaże, że nie
tylko kogoś obraziliśmy, ale jeszcze wyzwaliśmy go od niepełnosprawnych
umysłowo. Z jednej strony fajnie, bo odkrywamy piękno języka polskiego, z
drugiej strony będzie niefajnie jak obrazimy kogoś, kto dużą wagę przykłada do
słów…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz